Przewidująca

Umówiłem się z dziewczyną

Na pierwszą dopiero randkę.

Dziś sobota, a poznałem

Się z Nią wcześniej, już… we czwartek.

 

Spotkaliśmy się, bo modnie,

W Barze Tapas późną porą.

Znalazłem stolik, mimo że

Gości przybyło już sporo.

 

Podszedł kelner. Ja prosiłem,

Żeby Ona zamówiła

To, na co ma dziś ochotę,

Mam nadzieję, ma dziewczyna.

 

Poprosiła więc kelnera

Wpierw o krążki cebulowe,

Potem o grzanki z papryką

Oraz pieczywo czosnkowe.

 

Do tego jeszcze po chwili

Prosiła podwójny „browar”,

Bo widzi, że i tak dzisiaj

Nie będzie… się już całować.

Con amore

Jest w zakładzie, gdzie pracuję,

Fajny facet w moim wieku.

Coraz częściej o Nim myślę,

Chyba mnie samej na przekór.

 

Ja jestem spokojna, a On

Żywe srebro, iskra, trzpiot.

Wszędzie jest, z wszystkimi gada,

Nie poskąpi nawet klątw.

 

A ja jestem romantyczką

Spokojną i marzycielską.

Dziwne, ale lubię jak ktoś

Zachowuje się szpanersko.

 

Chyba prawda, że różnice

Przyciągają się wzajemnie.

Teraz to zauważyłam,

Że coś takiego jest we mnie.

 

Nie zna mnie, więc list wysłałam

Długi i szczery do Niego.

Pisałam ręcznie, lecz przecież

„Dla chcącego, nic trudnego”.

 

„Epistołę” podpisałam

Adresem swej poczty mailowej,

Gdyż imienia i nazwiska

Jeszcze ujawnić nie mogę.

 

W odpowiedzi otrzymałam

Maila treści takiej oto:

„Nie chce mi się czytać tego,

No bo nie jestem idiotą,

Żeby tracić czas na bzdety

Napisane przez kobiety.

Możesz mi po prostu streścić

O biega w epistole?

Albo nic nie odpowiadaj,

Jeśli to jest con amore”.

Horrrror!

W ulubionej, taniej knajpie

Kilku kolegów popiło.

Długo trwało ich spotkanie,

Po północy się skończyło.

 

Był tam także inny zespół

Też coś tam oblewających.

Oni także dużo pili

I skończyli po północy.

 

Jak to bywa w tych przypadkach

Wzajem się… odprowadzali.

I dość często, nieświadomie,

Żegnali się lub… witali.

 

Marek bez kolegów poszedł,

Bowiem mieszkał za cmentarzem.

Kumplom nie było po drodze,

Toteż nie szedł nikt z nim razem.

 

Żeby szybciej dojść do domu,

Poszedł jak zwykle na skróty,

Czyli pomiędzy…. grobami.

A że był mocno zapruty,

To rutyna go zawiodła.

Wpadł do dołu grobowego

Na jutrzejszą ceremonię

Wcześniej przygotowanego.

 

Nie dał rady z niego wyleźć,

Więc musiał zostać w tym dole.

Rano grabarze tu przyjdą

I znajdą go, volens nolens[1].

 

Najważniejsze, że jest ciepło.

Zapas fajek miał w kieszeni.

Przekima się tu do rana,

Rankiem się wszystko odmieni.

 

Naraz do tej samej dziury

Zwalił się następny koleś.

Bez sprawdzenia, gdzie się znalazł,

Skakał tak jak mucha w smole.

 

Nie miał szans, więc nasz Mareczek

Odezwał się dosyć tubalnie:

„Sam z tej dziury nie wyleziesz”!

On przerażony totalnie,

W sekundzie był już… na górze.

Rwąc ze strachu bujne włosy

Uciekał ile sił w nogach krzycząc

„Boże ratuj”! – wniebogłosy.

 

[1] Z łac. „chcąc nie chcąc”

Pytanie

Tato, co to jest wibrator?

Zapytała moja córka.

Machinalnie Jej odrzekłem:

„Córuś, a co to za bzdurka”?

 

Zadziwiło mnie, skąd Ona,

Czteroletnia dziewczyneczka,

Zna pojęcia, których sfera

Jest niepojęta dla dziecka.

 

Kompletnie mnie zaskoczyła,

Więc powiedziałem jedynie,

Że to jest taka zabawka

Tylko dla dużych dziewczynek.

 

Odpowiedź Jej wystarczyła.

Nie wracała do rozmowy.

Kilka miesięcy minęło,

Zbliżał się okres zimowy.

 

Odwiedziła nas teściowa.

Zawsze, gdy tylko przyjedzie,

Bawi się z wnusią, rozmawia.

Dziś została na obiedzie.

 

Potem kawka i rozmowa.

Wnusia babci imponuje,

Bo jest mądra i w Wigilię

Na prezencik zasługuje.

Koniecznie musi Jej kupić

Upominek pod choinkę

Który będzie odpowiedni,

Dla tak dużej już dziewczynki.

 

U córki się zapaliła

Lampka skojarzenia na to

I spytała: „Czy to znaczy,

Że kupisz dla mnie… wibrator”?

 

Teściową to aż zatkało.

Ledwo z siebie wydusiła:

„Kto jej tych paskudztw nauczył?

To na pewno Twoja wina”!

I spojrzała na mnie groźnie.

Córcia, nim minęła chwila,

„Tatuś – jej odpowiedziała –

Ja się tym będę bawiła”!

 

 

 

Przedszkolaczka

Moja pierworodna córcia,

A mam jeszcze młodszą w wózku,

Poszła właśnie do przedszkola

W bardzo gustownym fartuszku.

 

Dumna jestem z mej córeczki.

Ładnie mówi, nawet śpiewa.

Rezolutna jest i miła.

Na imię dostała – Ewa.

 

Pierwszego dnia, gdy wróciła,

Usłyszałam od córeczki,

Że tam świetnie się bawiła

I z nikim nie miała sprzeczki.

 

Ma tam masę koleżanek.

Są też w jej grupie chłopaki.

Nawet bawią się z Nią razem

Grzecznie, bez najmniejszej draki.

 

Cieszyłam się, że przedszkole

Na mą córcię dobrze wpłynie.

Że będzie grzeczna, bezpieczna

Jak do tej pory w rodzinie.

 

Po paru dniach usłyszałam,

Że nie będzie ze mną gadać,

No bo jestem debilką i …

Zaraz mam na drzewo spadać!

 

Przez dwa tygodnie spokoju

Dni minęły dosyć szybko.

Nagle córcia zawołała:

„Zamknij ryj, ty głupia dziwko”!

 

Wiecie do kogo to było?

Do siostrzyczki – niemowlaka.

W tym spokojnym dotąd domu

Pierwsza między dziećmi „draka”.

 

Bardzo boję się o przyszłość,

Że mą małą przedszkolankę

To przedszkolne wychowanie

Zmieni na wulgarną… chamkę.

Powiększenie

Mam na wychowaniu wnusię.

Tak jak pokolenie całe

Jest „na ty” z elektroniką.

Brak u Niej innych „smykałek”.

 

Ciągle jest tylko wpatrzona

W ekran swojego smartfona.

Paluszkiem po nim przebiera,

Coś wyrzuca, a coś wkleja…

 

Ostatnio oglądałyśmy

Zdjęcia Jej mamy z młodości.

W albumach mam stare fotki,

A nie cyfrowe nowości.

 

Jedno z tych zdjęć wybrała

I paluszkami „mazała”.

Powierzchnia zdjęcia jest płaska

A ona gładziznę… głaska!

 

Wzruszyła mnie bardzo czułość

Z jaką okazuje wnusia

Swojej dawno zmarłej Mamie,

Zaraz pewnie będzie… buziak!

 

Ale ona nadal szura

Paluszkami po powierzchni.

Pomyślałam, „Panie Boże,

Jak Ona za Mamą tęskni”!

 

Zapytałam, „czy mi powiesz,

Co tam tak zawzięcie skrobiesz”?

„Babciu, chcę powiększyć troszkę

Fragment, by zobaczyć… broszkę”.

Sweter

Co jakiś czas biorę udział

W zbiórce książek i odzieży.

W moim domu zawsze znajdę

Coś, co niepotrzebne leży.

 

Dziś byłam u swojej mamy.

Ona jeszcze z siostrą mieszka.

Zauważyłam bałagan,

Kiedy tylko do Nich weszłam.

 

Tłumaczyły, że szukają

Czegoś, żeby przygotować

Rzeczy na zbiórkę odzieży,

Którą „ktoś tam” zaplanował.

 

Dołączyłam do Nich z chęcią,

Bo przecież akcję popieram.

Razem z nimi po szufladach

I zakamarkach szperam.

 

W pewnym momencie matula

Wyciągnęła z głębi szafy

Sweter, co na urodziny

Dostała od nas i Taty.

 

Aż Ją zatrzęsło ze wstrętu,

Kiedy mówiła: „Musiałam

Być chyba nieźle naćpana,

Gdy to gówno kupowałam”.

Poduszka

Przez kilka dni się spierałem

Z żoną o to, które to z nas

Bardzo głośno chrapie w nocy.

Niby drobnostka, ale … kwas!

 

Byłam prawie pewna tego,

Że to On charka mi w ucho.

Mąż natomiast udowadniał,

Że ja, bo mam w gardle suchość.

 

W końcu postanowiłam, że

Nie zasnę wcześniej przed mężem

I przyłapię na chrapaniu.

Ogram Go jego orężem!

 

Mąż szybciutko odpadł, ale

Spał cichutko niczym malec.

Lecz wkrótce, cicho,  powoli,

Puszek się do nas wgramolił.

 

Położył się na poduszce

Między naszymi głowami

I zaczął normalnie…chrapać.

Taka już jego „kocia mać”!

 

Cały dzień śpi na kanapie

I ani, ani nie chrapnie.

Czyżby to nasza poduszka

Jest alergenem dla Puszka?

Hasło

Jak byliśmy dzieciakami,

To Internet się włączało

Dzwoniąc modemem na numer,

Jeżeli hasło się znało.

Hasło znał jedynie tata.

Nie chciał nam go wcale podać,

Bo to groziło kosztami

I mógłby potem żałować.

 

Pewnego dnia wpadła siostra

I wyszeptała: „hasło znam”.

Mimo próśb i nagabywań

Nie chciała wyjawić go nam.

 

Gdy rodzice oglądali

Jakiś film w telewizorze,

Sami włączyliśmy modem

Poszło to  nam nie najgorzej.

 

Modem pisnął „podaj hasło”.

Wtedy siostra znając nazwę

Podała poważnym tonem:

„Wpisz kolejno  dziewięć … gwiazdek”.