Dotyk

Zacząłem „kręcić” z dziewczyną.

Pisałem z Nią i gadałem

Na fejsie, rzadko w realu –

Taki już jest ze mnie śmiałek!

Jednak zawsze gdy pytałem,

Czy chce się ze mną umówić,

Ciągle grzecznie mnie zbywała,

A często czyniłem próby!

 

Kiedyś w dosyć licznej grupie

Wybraliśmy się do kina.

Siedzieliśmy obok siebie.

Ręce przy „medalach” trzymam.

 

W trakcie filmu niespodzianie

Oparła się o me ramię.

Chwilę się zastanawiałem,

Czy to jest dla mnie sygnałem…?

Pomyślałem, że znak daje,

Iż „coś” będzie między nami,

Więc objąłem Ją dyskretnie,

Gdyż  nie byliśmy tam sami.

 

Po kinie mnie… pożegnała

Bardzo lekko przytulając.

Przez dwa dni wmawiałem sobie,

Że wreszcie jesteśmy parą.

 

Musiałem więc nabrać pewności,

Czy „to coś” jest między nami,

Ale odpowiedziała, że

Możemy być, lecz… kumplami!

Choć, gdy oparła się o mnie,

Było jej naprawdę miło.

Nie myślała, że to dla mnie

Będzie tak wiele znaczyło.

Opalacz

Wiosna. Lato coraz bliżej.

Nie mam stroju do kąpieli.

Ten, co jeszcze mi pozostał,

To przeżytek, szczątek, relikt.

 

Poszłam do sklepu, by kupić

Coś nowego i modnego.

Nie mogłam dobrać kostiumu,

Bo brak rozmiaru mojego!

 

Sprzedawczyni powiedziała,

Że w magazynku poszuka.

Może tam znajdzie się jakaś

Pasująca na mnie sztuka.

 

Mam słuch bardziej niż przeciętny,

Więc się nie mogła spodziewać,

Że wszystko będę słyszała,

W szczególności słownych… zniewag!

 

Na zapleczu ekspedientka

Swą koleżankę spytała:

„Czy znajdzie się gdzieś opalacz

O nietypowych rozmiarach?

Wiesz, taki ten dla grubaśnych

Choć młodych jeszcze kobitek,

Co mają małe cycuchy,

Lecz inne kształty obfite”!

 

Wybór

Na imprezie u kolegi

Była nieziemska dziewczyna.

Spełniała wszystkie toasty.

Dobrze się przy tym bawiła.

 

Gdy już całe towarzystwo

Wypiło po kilka  głębszych,

Zaczęliśmy grać w butelkę.

Los mi sprzyjał. Byłem pierwszym,

Którego Ona trafiła.

Miała wybór: wypić wodę,

Ale tę co z kibla była,

Lub… pocałować mnie w brodę.

 

Stwierdziła, że jeśli piła

Dziś alkohol tyle godzin,

To jej nawet woda z kibla

W żaden sposób nie zaszkodzi.

 

Na mnie nawet nie spojrzała,

Kiedy po szklankę sięgała.

Chyba jednak zgolę brodę,

Bo działa na moją szkodę.

Chwila zapomnienia

Mimo „pigułkowej diety”

Byłam w „nieświadomej” ciąży.

Mąż się bardzo zdenerwował

I z uporem „powód” drążył.

 

Zaraz zarzucił mi zdradę.

Z kim? i kiedy? wypytywał.

Oskarżył, że mam kochanków

Zachowywał się jak dziwak!

 

Wyliczył, że go zdradziłam

Około pierwszego grudnia.

Wtedy nabrałam podejrzeń,

Że mój mąż po prostu…zdurniał!

 

Prosto w nos mu się zaśmiałam

Chichotem dość głupkowatym.

On uznał, że się przyznałam

I do zdrady i do… daty!

 

Nie spojrzawszy nawet na mnie

Obrzucił mnie przekleństwami

I nie zakładając palta

Wyleciał trzaskając drzwiami.

 

Po trzech godzinach przypomniał

Sobie, że pierwszego grudnia

Odbył się nasz ślub, a potem…

Była nasza Noc Poślubna!

 

Plany…

Nasze dzieciaki na weekend

Jadą do dziadków już w piątek.

Nie mówiłem głośno, ale

Z tego planu byłem kontent.

 

Korzystając więc  z okazji

Zaplanowałem z kolei

Kino, Kolację we dwoje

I… łóżko aż do niedzieli!

 

A żona zaplanowała:

Razem – zakupy w IKEi,

Ja – muszę umyć samochód,

A Ona – pościel  prześcieli.

 

Chociaż były różne plany,

Ale finał będzie zbieżny.

Gdy Ona będzie rozwiązła,

To ja stanę się lubieżny!

Ogłuchł?

Umówiłem się z dziewczyną

Na wieczorny seans w kinie.

Po południu zadzwoniła,

Że ma boleści olbrzymie.

Z powodu dysfunkcji brzucha.

Odwołuje więc spotkanie,

Bo to chociaż siła wyższa,

Niemniej duża przykrość dla Niej.

 

Nim minął kwadrans, od kiedy

Zakończyliśmy rozmowę,

Coś niesłychanie ważnego

Przypomniałem nagle sobie.

Przecież zupełnie niedawno

Ją nerka bardzo bolała.

Kiedy ustąpiła kolka,

To potem na brzuch cierpiała.

 

Zacząłem więc do niej dzwonić,

By się upewnić, że u Niej

Jest OK. Lecz nie odbiera.

Co jest? Tego nie rozumiem!

 

Przeczuwałem co najgorsze.

Wezwałem więc pogotowie

I ruszyłem samochodem.

Od Niej się wszystkiego dowiem.

 

Dojechała także „erka”.

Drzwi swym kluczem otworzyłem.

Wbiegliśmy do jej mieszkania.

W pościeli ją zobaczyłem.

 

Krzyczała, lecz nie z powodu

Boleści nerek czy brzucha.

To z rozkoszy tak wrzeszczała

Swemu gachowi do ucha.

 

Niespodziewana zamiana

Dziś przedstawiłem dziewczynie

Swą najlepszą przyjaciółkę,

Z którą znamy się od dziecka.

Fajny był ten wieczór w trójkę.

 

Zauważyłem, że mają

Ze sobą wiele wspólnego,

Więc gdyby się pokumały,

Nie widziałbym w tym nic złego.

 

Okazało się, że jednak

Niepoprawny był mój „ranking”.

Dziewczyna mnie porzuciła

Właśnie dla mej koleżanki.

Dowcip?

Mam braciszka kawalarza.

Uwielbia robić dowcipy.

Kiedy psota mu się uda,

To nawet nagrywa klipy.

 

Umyśliłem, że sam jemu

Także jakiś zrobię kawał.

Gdy będzie jakaś okazja,

To ja zasłużę na brawa!

 

Kiedyś zapił gdzieś z kumplami.

Był, a jakby go nie było.

Gorzelnią z ust mu „jechało”,

Naprawdę nie było miło.

 

Chciałem dać jemu nauczkę.

Kiedy rano weźmie prysznic

Spotka go sowita kara,

Za ciągłe dręczenie bliźnich.

 

Ukryłem w sitku prysznica

Kostkę rosołową z drobiu.

Mój dowcip nadspodziewanie,

Fantastycznie mi się powiódł.

 

Gdy rano odkręcił wodę,

To z prysznica rosół pociekł.

Spływał po nim tłusty, żółty

Po głowie, plecach i …nosie.

 

Przez cały dzień w naszym domu

Trwała nieskończona draka,

Bo brat nie znosi zapachu

Gotowanego kurczaka!

 

Ze skrzydełkami

Nagle dopadła mnie grypa.

Miałam gorączkę i kaszel.

Nijak nie mogłam wyjść z domu,

Potrzebowałam… podpasek.

 

Zadzwoniłam do chłopaka,

Żeby razem z lekarstwami

Kupił mi, gdy będzie wracał,

Podpaski ze skrzydełkami.

 

Kupił. Przyniósł, nawet szybko.

Widać, że chłopak ma rozmach.

W torbie miał paczkę podpasek

No i  skrzydełek kilogram!

 

Wersja „fit”

Czwarte urodziny córci

Wyprawialiśmy w ogrodzie.

Chciałem zrobić dzieciom frajdę,

Jakiej nie mają na co dzień.

Zamówiłem także pana,

Co „kręci” watę cukrową.

Dzieciaki ją uwielbiają.

Ma być słodko i… morowo!

 

Przyszła grupka małych dzieci,

Oczywiście z rodzicami.

Wodzirej wszystkie zabawiał

Bajeczkami, piosenkami.

 

Kiedy przyszedł pan „od waty”,

Dzieciaki go osaczyły

I na wyrywki o „motki”

Bardzo głośno go prosiły.

 

W pewnej chwili do mnie przyszła

Mama jednego chłopczyka

Skarżąc się, że doświadczyła

Od „cukierniczyny” szykan.

 

„On jest chamski, bo mnie wyśmiał,

Kiedy poprosiłam grzecznie

O wersję  fit” dla syneczka,

Gdyż cukry są niebezpieczne”!

 

„Na czym wersja fit polega”?

Spytałem troskliwą mamę.

„Wata miała być bez cukru,

Więc prosiłam o zamianę”!