Teściowa, czy babcia?

Jestem synem mojej mamy.

Jestem mężem swojej żony.

Jestem także tatą synka

Przed miesiącem urodzonym.

 

Moja żona jest już matką.

Mama synka jest… synową.

Synek jest podwójnym wnusiem,

A która z mam jest teściową?

 

Mama, tata, synek, córka,

Dziadek, babcia to są słowa

Miłe, dobre, kochające,

Ale jakim jest… teściowa?

 

Teściowa to matka żony

Dla jej małżonka ślubnego.

Matka męża, to jest świekra,

Dziś pojęcia… nieznanego.

 

Teraz jest równoważność tych znaczeń.

Przyznam, iż to dla mnie bardzo dziwne,

Że obecnie dzisiejsza „teściowa”

Ma znaczenie dość pejoratywne

Łącząc złe cechy ludzkiego „ego”,

Czyli wrogiego, kolizyjnego,

Niechętnego, uprzedzonego,

Przeciwnego i perfidnego….

 

To taką teściową chciała zostać

Moja matula dla mej małżonki.

Chyba zaczęła, bo usłyszałem

Niezbyt przyjemne tego początki.

 

Zarzuciła mojej żonie,

Że nie dba o siebie wcale,

Bo ma brzydką cerę, włosy

I pozostałe detale.

Za dużo je, bo przytyła.

W piersiach ma za mało mleka.

A po karmieniu to nawet

Nie umie dziecka … odbekać!

 

Tego było mi za wiele.

I to rzekła moja matka

Do mojej kochanej Żony?

To nie matka. To wariatka!

 

Zostaliśmy sami w domu.

Matula się… obraziła.

Wyjechała, ale dzwoni,

Że… za wnusiem się stęskniła.

 

Przemyślała swój postępek

I przyznała się do winy.

Myślę, że żona się zgodzi

I zaproszę ją na… chrzciny.

 

 

Po znajomości

By podreperować budżet

Po pracy dużo maluję.

Sprzedaję potem obrazki.

Dzięki temu egzystuję.

 

Moje prace wykonuję

Przeróżnymi technikami.

Akwarelą, tuszem, gwaszem,

A najczęściej pastelami.

 

Maluję  martwe natury,

Pejzaże i inne bzdety.

Na specjalne zamówienie

Wykonuję też portrety.

 

Udostępniam je przez Facebook,

Żeby mieć dość duży zasięg.

Nie płacę więc za reklamę,

Oszczędzam także na czasie.

 

Niektórzy z moich znajomych

Chcą mieć z obrazków daniny,

Gdyż „im należy się darmo”,

Bo… są „mymi znajomymi”.

 

Kiedy im piszę, że obraz

Mogą na allegro kupić,

Obrażają się, bo ponoć

Nie są aż tak bardzo… głupi.

 

Dwa w jednym?

Rano jechałem do pracy.

Stojąc już wewnątrz  tramwaju

Chciałem posłuchać muzyki,

Jak to zwykle mam w zwyczaju.

 

Ale moje słuchaweczki

Nie zagrały nawet chwilę,

Tylko blokowały ucho.

Nie było to nazbyt miłe…

 

Dwie starsze panie spod okna

Patrzyły na mnie zdziwione.

Jedna z nich nawet zrobiła

Fotkę swoim telefonem!

 

I… pokazała na zdjęciu,

Że ja w uszach miałem… sznurek

Od mojej, od Adidasa,

Nowiutkiej bluzy z kapturem!

Żona

Córkę ze złamaną nogą

Odwieziono do szpitala.

Dzwonię na męża komórkę,

Lecz połączenie coś zwala.

 

Musiałam go powiadomić,

Więc tym razem wyjątkowo,

Łączyłam się z jego biurem

Przez tajną linię służbową.

 

Sekretarka odebrała

I podejrzanie wesoło

Oznajmiła, że: „pan prezes

Wyszedł na… obiadek z żoną”!

Kolej losu

Odwiedziłam mego dziadka,

Gdy akurat się szykował

Na pogrzeb swego kolegi.

Słowem u „dziadzi” żałoba!

 

Ale wbrew okolicznościom

Dziadek był opanowany,

Spokojny, zrównoważony

I troszkę… uradowany.

 

Zdziwiona tym stanem rzeczy

Zapytałam dziadka o to.

Dziadziuś znowu się uśmiechnął

I odpowiedział z prostotą:

 

„Wy młodzi się spotykacie

Z  okazji czyichś urodzin,

A my starzy tylko wtedy,

Kiedy któryś z nas odchodzi.

A ja po prostu się cieszę

I dziękuję za to niebu,

Że jeszcze za mego życia

Spotkałem kilku kolegów,

Z którymi się nie widziałem

Od… poprzedniego pogrzebu”.

 

Prezent

Do moich urodzin było

Chyba sześć miesięcy jeszcze,

Kiedy ciotka mi przyniosła

Spodnie dwa numery mniejsze.

 

Myślałam, że starsza pani

Nie pamiętała mej daty

I pomyliła z kimś innym

Rozmiar mojej „dolnej szaty”.

 

Napomknęłam o tym ciotce

Że termin troszkę za wczesny,

A ten mały rozmiar spodni

To pomysł całkiem nieśmieszny.

 

Ciotka wyznała, że chciała

Za poradą mojej mamy

Zachęcić, bym przez pół roku

Zgubiła… nadkilogramy.

Twardziel

Mój, na szczęście były już mąż,

Gdy zdarzało mi się płakać,

Wychodził zawsze z pokoju

Bez słowa i bez… buziaka.

 

Za każdym razem, gdy sama

Płacząca w łóżku zostałam,

Podwójnie było mi smutno

I jeszcze głośniej… płakałam.

 

Zwykle płacz mnie bardzo męczył,

Łzy usypiały zmęczoną.

Kiedy ich już nie starczyło,

Przestałam być jego żoną.

 

Niedawno się spotkaliśmy.

To był zupełny przypadek.

Spytał mnie, czy teraz może

Nie mam już „łzawych huśtawek”.

 

Dzisiaj już by tak nie zrobił,

Ale wówczas – według niego –

Pozostawianie mnie samej

Nie uważał za coś złego.

 

To była jego metoda,

By nie słyszeć tych lamentów.

Bo z żoną trzeba być twardym

Beż nadmiaru sentymentów.

 

Prosił bym mu wybaczyła,

Bo chciał być mocny jak ojciec,

Który jego tak traktował

Wtedy, gdy był jeszcze chłopcem.

Cholerny los

Zwykle psy boją się huków,

A mój ciemności się boi.

Jeśli nie zapalę lampki,

Nie mogę go uspokoić.

 

Wyje i drapie podłogę.

Gania po pokoju dziko.

Boję się, że coś się stanie,

Kiedy tak biega donikąd.

 

Dlatego przez wszystkie noce

Koło psiego legowiska

Świeci malutka lampeczka,

A tuż  obok niej tkwi  miska.

 

Niedawno zdiagnozowano

U niego nowe kłopoty.

Zaczął chorować na jaskrę.

To wyrok pełnej ślepoty.

 

Płakać mi się chce, gdy myślę,

Że gdy straci wzrok zupełnie,

Będzie musiał żyć w ciemności,

Której boi się cholernie…

Windą do nieba?

Utknąłem w zepsutej windzie

Z mamą i jej bliźniakami.

Przez  męczące dwie godziny

Tkwiliśmy między piętrami.

 

Każdy myślałby, że dzieci

Zachowały się nieznośnie.

One spały cały ten czas

Słodko, doprawdy rozkosznie.

 

To matka dała popalić!

Chyba miała klaustrofobię,

Bo przez cały czas płakała;

Myślałem, że nie wyrobię!

 

W przerwach pomiędzy spazmami

Nawijała na okrągło,

Żeby „koniecznie się modlić,

Aby Bóstwo nam pomogło.

Nie mamy znikąd pomocy.

Wołać do Boga musimy,

Bo zabraknie nam powietrza

I wszyscy się podusimy”!

 

Wcześniej już wezwałem pomoc

Poprzez numer ratunkowy.

Ludzie nam przyszli z pomocą.

O Bogu nie było mowy…

 

Czarodziejka

Jechaliśmy z dzieciakami

Pociągiem już dosyć długo.

Coraz bardziej widać było,

Że nasze dzieci się nudzą.

 

Ze znudzenia moją córkę

Opanowała  głupawka.

Udawała czarodziejkę

Z pałeczką z ołówka w łapkach.

 

W pewnym momencie dotknęła

Mnie w ramię „różdżką” dość czule

Wypowiadając „zaklęcie” –

„Zamieniam Ciebie w brzydulę”.

 

Odwróciłam się zdziwiona,

Że tak źle mi życzy córka.

Ona patrzy się z zachwytem,

Aż śmieje się Jej buziulka

 

Wreszcie z radością krzyknęła:

„Mamusiu, mamuńciu droga!

Zadziałało! Ja naprawdę

Miałam moc Cię zaczarować”!