Gaża

Zaraz święta, a forsy brak.

Namówiła mnie kumpelka,

Żeby wystąpić za kasę

Jako fryzjerska modelka.

 

To było ważne szkolenie

Tylko dla stylistów fryzur.

Absolwenci nabywają

Rewerencji[1] i prestiżu.

 

Pielęgnuję swoje włosy.

Poświęcam im dużo czasu.

Są łatwe do układania.

Nie mam z nimi ambarasu.

 

Po czterech godzinach cięcia,

Modelowania, czesania

Każda stylizacja była

Przez komisję oceniana.

 

Limit, to punktów dwadzieścia.

Główki moich koleżanek

Oceniono na szesnaście,

Nie najwyżej, lecz udanie.

Moja „stylistka” niestety

Dostała „aż” trzy punkciki.

Dobrze, że na moją gażę

Nie miały wpływu wyniki.

[1] Rewerencja: uszanowanie, poważanie, szacunek

Sofa

Zszedłem rano do salonu,

A tam sobie spał na sofie

Pokręcony i skulony

Syn, piętnastoletni chłopiec.

 

Zdziwiony tą sytuacją

Spytałem dlaczego nie śpi

W swoim łóżku, w swym pokoju,

Gdzie materac bardziej miękki.

 

Wyjaśnił, że postanowił

Wynająć komuś swój pokój,

By zarobić na komputer,

Gdyż wszyscy już mają wokół.

 

Teraz tylko musi jeszcze,

Tak to perorował chłopiec,

Przyzwyczaić się szybciutko

Do snu  na tej twardej sofie.

 

Synalek nie mógł zrozumieć,

Dlaczego mamy z tym problem

I się z mamą nie zgadzamy

Na rozwiązanie „tak dobre”.

Egzamin

Nie przespałam całej nocy,

Bo dzikie sny mnie męczyły.

Wstałam mocno niewyspana,

Czułam dziwaczne… odchyły.

 

Mój mózg był „ciut” ociężały

Jak nigdy dotąd, doprawdy;

A dzisiaj miałam zaliczać

Egzamin na prawo jazdy!

 

Poszłam tam, bo przecież czekał

Już na mnie egzaminator.

Wsiadłam do auta ciekawa,

Czy zareaguje na to.

 

Nie zauważył, więc najpierw

Manewrowałam na placu.

Poszło mi chyba dość dobrze,

Bo tylko powiedział „szacun”.

 

W czasie kursu dosyć dużo

Te manewry trenowałam,

Więc prawie automatycznie

Cały „parkur” pokonałam.

 

Wyjechaliśmy na miasto.

Jazda miejska to podstawa.

Wiele osób tu przegrywa

Automobilisty awans.

 

Wszystko mi się układało

Do pierwszego skrzyżowania.

Wyhamowałam samochód,

Znak „STOP” jazdy mi zabraniał.

 

Po dosyć długim postoju

Instruktor popatrzył na mnie

Z zaciekawieniem, lecz jednak

Surowo oraz nagannie.

 

Zapytał, na co ja czekam,

Przecież z lewej nic nie jedzie.

Nie wiedziałam, co mam jemu

Logicznego odpowiedzieć,

Gdyż uświadomiłam sobie,

Że ten mój mózg przytępiony

Oczekiwał, aż znak stopu

Zmieni kolor na… zielony.

 

Sprzedawca

Zarabiam na życie twarzą,

Gdyż jestem akwizytorem.

Mój wygląd dla klienteli

Ma znaczenie. I to spore!

 

Kiedyś tak się ułożyło,

Że pomiędzy spotkaniami

Miałem dwie godziny „luzu”,

A byłem już dość skonany,

Ponieważ moje dzieciaki

Nie dały mi  pospać w nocy.

Gdy usiadłem w samochodzie,

Same zamknęły się oczy.

 

Nie wiedząc zupełnie o tym

Usnąłem oparłszy głowę

Na kierownicy pojazdu.

Bardzo lubię tę metodę.

 

Miałem jeszcze trzy spotkania.

Wszystkie były dość udane.

Zebrałem wiele zamówień.

Byłem znacznie „na plus” z planem.

Czy dlatego, że rozmówcy

Przyglądali się mej twarzy?

Kiedyś o takim utargu

Mogłem sobie tylko marzyć!

 

Sprawa się wyjaśniła,

Gdy tylko wsiadłem za kółko,

No i we wstecznym lusterku

Zobaczyłem swoje… czółko,

A na nim znak Citroena

Co odbił się tam, gdy spałem.

Ludzie logo podziwiali

A nie mnie, jak ja myślałem.

 

Myśl głową a nie…

Mamy fajną paczkę kumpli.

Znamy się przeważnie z pracy.

Są wśród nas kawalerowie,

Są żonaci i „dzieciaci”.

Ci żonaci, to jak dotąd

W „tych sprawach” są dosyć zgodni.

Ale nie wiem, czy w tej grupie

Nie działa ukryty szkodnik.

 

Zdarzają się jednak czasem

Między kolegami zwady.

Chodzi zwykle o panienki,

Gdy któryś złamie zasady.

Niedawno jeden z ziomali

Odkrył, że panna go zdradza;

Z jego najlepszym kamratem

Ich narzeczeństwo rozsadza.

 

Opowiedział, co się stało.

Dlatego znam te szczegóły

I wykorzystałem jako

Osnowę do tej fabuły.

 

Postaci to narzeczeństwo,

Czyli w skrócie On i Ona

Oraz kumpel, ich przyjaciel,

Nadam mu tu imię Roman.

 

Ta trójka się umówiła

Na lunch w znanej sobie knajpie.

Przed uzgodnioną godziną

Ona zadzwoniła najpierw.

Powiedziała do Onego,

Że dziś troszkę źle się czuje

I, niestety, ten obiadek

Z tego względu odwołuje.

 

Za kilka minut zadzwonił

Kumpel Roman przepraszając,

Że musi zostać w pracy, bo

Ktoś tam postawił i… chlają.

 

Można pomyśleć, że takie

Sytuacje się zdarzają,

Lecz Roman nie myślał głową.

Co innego już mu grało!

 

Zadzwonił z komórki Onej,

No i zupa się rozlała.

On zaraz się zorientował,

Że Ona jest u … Romana!