Psi sutener

Mam psa rzadkiej, ale bardzo

Cennej wśród hodowców rasy.

Jest jakby członkiem rodziny

I… dostarczycielem kasy.

 

Mamy dodatkowe wpływy,

Bo ma status rozpłodowca.

Kryje hodowlane suczki

I stąd dla nas niezła forsa.

 

Mamy za jego „starania”

Kasę na wiele wydatków.

Przyznaję, że dzięki niemu

Żyliśmy z żoną w… dostatku.

 

Kilka dni temu musiałem

Wyjechać z żoną pod Kraków,

Więc zostawiliśmy psiurę

Pod opiekę memu bratu.

 

Wystarczyły tylko dwa dni,

Żeby pies mu uciekł z domu.

Może ktoś ukradł championa,

Bo „przypadł do gustu” komuś?

 

Szukaliśmy, szukaliśmy,

Ale nigdzie go nie było.

Mnie i żonie ze zmartwienia

Siwych włosków też przybyło.

 

W końcu pieska znaleźliśmy

W stanie mocno utytłanym.

Nie wiem czemu nikt nie sprawdził,

Że pies był… zaczipowany.

 

Ale to jeszcze nie koniec

Nieodpowiedzialnych działań.

Pies został wykastrowany!!!

Weterynarz to patałach!

 

A do tego moja Gmina

Zażądała jeszcze kasy

Za wykonanie zabiegu.

„O tempora!”; co za czasy!

 

A ja do sądu nie pójdę,

Bo pies nie płacił podatków.

W braku przychodów on teraz

Przy nas będzie żył w dostatku.

Ścigacz

Ostatnio jeździ na drogach

Coraz więcej jednośladów.

Mam na myśli motocykle,

Bo to one „dają czadu”.

 

Wczoraj wracałem z pracy.

Jakiś pojazd wyprzedzałem,

A jednocześnie niechcący

Motocykl przyblokowałem.

Zająłem jego pas ruchu.

Omal do kraksy nie doszło,

Bo motocyklistę prawie

Na lewy chodnik wyniosło.

 

Właściwie on mnie zaskoczył,

Bo pędził nieomal dwieście.

Przecież nie można tak jeździć

Po żadnej ulicy w mieście!

Prawo dopuszcza, że można

„Pięćdziesiątką” się poruszać.

On stanowił zagrożenie,

Innych reakcje wymuszał.

Jak przyjechał błyskawicznie,

Tak zniknął w oparach spalin.

Pokazał jedynie „faka”

Wszystkim, co za nim jechali.

 

Dziś przed pracą zobaczyłem

Na parkingu grupę ludzi.

Ciekaw byłem, kto tak duże

Zaciekawienie w nich wzbudził.

 

To nasz szef właśnie się chwalił

Nowym kupionym motorem.

Trzeba przyznać, że wywołał

Zamieszanie dosyć spore.

 

Gdy mnie ujrzał, podniósł rękę

W geście „faka” wczorajszego.

Nie przypuszczałem, że w szefie

Znajdę chama drogowego!

Akcja

Jechałem rano do pracy.

Tuż przede mną był wypadek.

Zatrzymałem swoje auto.

Tak zrobiłby każdy świadek.

 

Nie zgasiłem swego auta,

Nie włączyłem też migaczy.

Czy komuś potrzebna pomoc,

Usiłowałem zobaczyć.

Trzech pasażerów tam było.

Nie widziałem ich obrażeń.

Dość dziwnie patrzyli na mnie

Piętnastoletni gówniarze!

 

Zatrzymało się tuż za mną

Kolejne auto, a z niego

Wysiadł facet. Myślałem, że

Otrzymam pomoc od niego.

Zamiast pomóc, on bezczelnie

Wsiadł do mego samochodu

I natychmiast z piskiem opon

Wyrwał gwałtownie do przodu.

 

Cała ta dziwaczna akcja

Była chyba planowana.

Po prostu chciano mi ukraść

Srebrzystego minivana.

W następnym dniu już go miałem,

Gdyż od nowości samochód

Miał nadajnik GPS-a

Na wypadek takich oszustw.

 

Za pomoc w zlikwidowaniu

Groźnego gangu złodziei

Dostałem od Policjantów

TYSIĄC ZŁOTYCH POLSKICH premii!

I… piękny Dyplom Uznania

W imieniu obywateli…

Pośpiech

Oświadczyłem się dziewczynie.

Jednak znów mi odmówiła

I zagroziła zerwaniem.

W dodatku była niemiła!

 

Mówiła, że niepotrzebnie

Wszystko, co jest między nami,

Usiłuję zbyt przyspieszać,

 A pośpiech nie jest wskazany…

 

Jesteśmy już po trzydziestce,

A dziesięć lat razem z sobą.

Już dawno żenić się chciałem,

Lecz nie ulega namowom.

Kolczyk przechodni

Chłopak, z którym przed pół rokiem

Wszelkie kontakty zerwałam,

Zadzwonił do mnie z żądaniem,

Bym mu kolczyki oddała.

 

Sprezentował mi je kiedyś,

Ale ich nie zakładałam,

Bo nie były w moim guście.

Wyglądałam w nich jak pajac.

 

On potrzebował prezentu

Dla swojej nowej dziewczyny.

Ma zamiar, a nawet przymus,

Wprowadzić ją do rodziny.

Czasy są ogromnie ciężkie

I nie przelewa mu się,

A chce dać dziewczynie prezent,

Bo wnet zostanie… tatusiem.

Stracone lata

Niedaleko pada jabłko

Od macierzystej jabłoni.

Kilka lat pod nią „leżałam”

Wśród rodziny i znajomych.

 

Kiedyś „jabcok”, a teraz cydr

Jest w niej „eliksirem bogów”.

Ja także w tym brałam udział.

Dziś chcę rzucić, bo mam powód.

 

Wreszcie poczułam, że tracę

Kontrolę nad tym, że piję

Tyle alkoholu i wnet

Nie będę wiedzieć, że żyję.

Postanowiłam, że zrobię

Sobie w piciu dłuższą przerwę.

A z czasem, jak mi się uda,

Całkowicie z piciem zerwę.

 

Partner zaraz mnie zostawił,

Jak o tym tylko usłyszał.

Bo nie może tolerować

Baby, co nie chce… kielicha!

On sobie nie wyobraża

Żyć z taką, która z wyboru

Chciałaby zostać nudziarą

Od rana aż do wieczoru.

 

Nie mam żalu do partnera,

Że rzucił mnie zamiast picia.

Sama siebie tylko winię

Za stracone lata życia.

Droga do szczęścia

Mój tata jeździ chopperem.

Ja też lubię motocykle.

Teraz jeżdżę tylko z ojcem.

To dla mnie zawsze niezwykłe.

Na razie jako pasażer,

Lecz odpowiednio ubrany

W kurtkę skórzaną i jeansy,

A na nogach noszę glany!

 

Szkolę się na prawo jazdy,

Skończyłem osiemnaście lat.

Ale na razie mieć mogę.

Tylko kategorię A2.

Za dwa lata zdam na pełne

Prawo Jazdy na motocykl.

Kupię sobie kombinezon.

Dumnie w glanach będę kroczył.

 

Dziś miałem wykład z teorii.

Poszedłem jak zwykle w glanach

Czyściutkich, wypastowanych;

Pucowałem je od rana!

 

Tuż przed gmachem Szkoły Jazdy

Wdepnąłem w coś, co dla glanów

Jest obrzydliwie najgorsze

I pozbawia sznytu, szpanu.

Łatwo się domyślić, że „to”

Zostawił pies, i to duży.

Cały protektor zbrudzony,

Nie miałem szans, by go umyć.

Trochę wytarłem zelówkę

Na trawniku obok szkoły,

A potem w ostatniej ławce

Chowałem brudne giczoły.

 

Podobno ten, kto przypadkiem

Wdepnie w byle jakie g**no,

Otrzyma w zamian łut szczęścia,

Nawet gdyby przy tym… bluznął.

 

I tak było w mym przypadku.

Ze wstrętem czyściłem glany.

Ale kiedy już skończyłem,

Byłem szczęśliwy. O rany!

Pod dywan

Zawsze pomagałem mamie

Posprzątać nasze mieszkanie.

Chociaż jestem tylko chłopcem,

Sprzątanie nie jest mi obce.

 

Zawsze mnie irytowała

Czarna gumka od szufelki,

Bo pod nią zawsze zostawał

Z drobin piasku ślad niewielki.

Żeby dokładnie zmieść śmieci

I pozbyć się piasku drobin,

Naciskałem na szufelkę

Próbując je wszystkie „złowić”.

Całą resztę nie zmiecioną

Zamiatałem pod dywanik.

Nikt o tym fakcie nie wiedział,

Nikt za to mnie też nie zganił.

 

Dzisiaj mam już osiemnastkę –

Dorosłem według dowodu.

Przyznałem się wreszcie mamie,

Jaki to ze mnie był łobuz.

Mama była zadziwiona

Tym wyznaniem z mojej strony.

Myślała, że to lubiłem,

Że byłem zadowolony.

 

Prosiła, bym jej pokazał

Mój sposób chwytu szufelki.

Zademonstrowałem. Ona

Wykonała ruch niewielki:

Leżącą dotąd swobodnie

Uniosła pod lekkim skosem.

W ten sposób można na szuflę

Zamieść nawet mały włosek!

 

Chwileczkę nauka trwała.

Ale ze mnie była… pała!

Telemania

Był w rodzinie telewizor

Stary, ten kineskopowy.

Działał, więc nie było trzeba

Zmieniać go jeszcze na nowy.

Stał w pokoju na komodzie

Naprzeciw łóżka córeczki,

Bo lubiła na dobranoc

Oglądać na nim bajeczki.

 

Kiedy już poszła do szkoły,

Zaczęła troszkę wybrzydzać,

Że na jej telewizorku

Bajeczek dobrze nie widać.

Jedna koleżanka z klasy

Opowiadała, że fajnie

Jest mieć duży telewizor

I… on mało miejsca zajmie…

 

Męczyła nas do znudzenia.

Mieliśmy kłopot, co zrobić.

Mąż cały czas był przeciwny,

Bo uważał to za snobizm.

Jednak w końcu mój małżonek

Zdecydował kupić nowy.

Mamy wreszcie telewizor

Czterdziestoośmiocalowy!

Ma dostęp do Internetu.

Można wybrać sobie filmy.

Często razem oglądamy

Pewien serial, bo rodzinny.

Postawił go na komodzie

Tam, gdzie stał jego poprzednik.

Chciał przez to naszej córeczce

Wygodne miejsce zapewnić.

 

Pewnego dnia moja córka

Oglądała sama bajki.

Jestem w kuchni. Słyszę hałas.

Poczułam na plecach ciarki!

Wpadłam do pokoju, a w nim

Piramidka dosyć spora

Z kilku szuflad, naszej córci

I także z… telewizora.

Co się stało? Zapytałam

Wyciągając dziecko z „gruzów”,

Niespokojna, czy nie znajdę

Zadrapań, skaleczeń, guzów.

 

Okazało się, że ona

Powysuwała szuflady,

By po nich wejść na komodę,

Lecz nie dała sobie rady.

A że telewizor lekki,

To wszyściutko na nią spadło.

Bilans? Nowy odbiornik – złom,

Dziecko strachu się najadło.

Nic poza tym się nie stało

Szczęśliwie dla nas i dziecka.

Teraz znów na „kineskopie”

Bajki ogląda córeczka.

Ten sam…

Moja koleżanka z pracy

Nareszcie znalazła pretekst,

By zdradzić mi tajemnicę

O swoim romansie z szefem.

 

Oni bardzo się kochają,

Lecz tego nie ujawniają,

Bo zasady naszej firmy

Na romans nie pozwalają.

 

Mało bym tym się przejęła,

Gdyby nie to, że pod sekretem

Ja też ukrywam swój związek

Z tym samym, co ona, facetem.