Pod dywan

Zawsze pomagałem mamie

Posprzątać nasze mieszkanie.

Chociaż jestem tylko chłopcem,

Sprzątanie nie jest mi obce.

 

Zawsze mnie irytowała

Czarna gumka od szufelki,

Bo pod nią zawsze zostawał

Z drobin piasku ślad niewielki.

Żeby dokładnie zmieść śmieci

I pozbyć się piasku drobin,

Naciskałem na szufelkę

Próbując je wszystkie „złowić”.

Całą resztę nie zmiecioną

Zamiatałem pod dywanik.

Nikt o tym fakcie nie wiedział,

Nikt za to mnie też nie zganił.

 

Dzisiaj mam już osiemnastkę –

Dorosłem według dowodu.

Przyznałem się wreszcie mamie,

Jaki to ze mnie był łobuz.

Mama była zadziwiona

Tym wyznaniem z mojej strony.

Myślała, że to lubiłem,

Że byłem zadowolony.

 

Prosiła, bym jej pokazał

Mój sposób chwytu szufelki.

Zademonstrowałem. Ona

Wykonała ruch niewielki:

Leżącą dotąd swobodnie

Uniosła pod lekkim skosem.

W ten sposób można na szuflę

Zamieść nawet mały włosek!

 

Chwileczkę nauka trwała.

Ale ze mnie była… pała!

Telemania

Był w rodzinie telewizor

Stary, ten kineskopowy.

Działał, więc nie było trzeba

Zmieniać go jeszcze na nowy.

Stał w pokoju na komodzie

Naprzeciw łóżka córeczki,

Bo lubiła na dobranoc

Oglądać na nim bajeczki.

 

Kiedy już poszła do szkoły,

Zaczęła troszkę wybrzydzać,

Że na jej telewizorku

Bajeczek dobrze nie widać.

Jedna koleżanka z klasy

Opowiadała, że fajnie

Jest mieć duży telewizor

I… on mało miejsca zajmie…

 

Męczyła nas do znudzenia.

Mieliśmy kłopot, co zrobić.

Mąż cały czas był przeciwny,

Bo uważał to za snobizm.

Jednak w końcu mój małżonek

Zdecydował kupić nowy.

Mamy wreszcie telewizor

Czterdziestoośmiocalowy!

Ma dostęp do Internetu.

Można wybrać sobie filmy.

Często razem oglądamy

Pewien serial, bo rodzinny.

Postawił go na komodzie

Tam, gdzie stał jego poprzednik.

Chciał przez to naszej córeczce

Wygodne miejsce zapewnić.

 

Pewnego dnia moja córka

Oglądała sama bajki.

Jestem w kuchni. Słyszę hałas.

Poczułam na plecach ciarki!

Wpadłam do pokoju, a w nim

Piramidka dosyć spora

Z kilku szuflad, naszej córci

I także z… telewizora.

Co się stało? Zapytałam

Wyciągając dziecko z „gruzów”,

Niespokojna, czy nie znajdę

Zadrapań, skaleczeń, guzów.

 

Okazało się, że ona

Powysuwała szuflady,

By po nich wejść na komodę,

Lecz nie dała sobie rady.

A że telewizor lekki,

To wszyściutko na nią spadło.

Bilans? Nowy odbiornik – złom,

Dziecko strachu się najadło.

Nic poza tym się nie stało

Szczęśliwie dla nas i dziecka.

Teraz znów na „kineskopie”

Bajki ogląda córeczka.

Ten sam…

Moja koleżanka z pracy

Nareszcie znalazła pretekst,

By zdradzić mi tajemnicę

O swoim romansie z szefem.

 

Oni bardzo się kochają,

Lecz tego nie ujawniają,

Bo zasady naszej firmy

Na romans nie pozwalają.

 

Mało bym tym się przejęła,

Gdyby nie to, że pod sekretem

Ja też ukrywam swój związek

Z tym samym, co ona, facetem.

Zmiana na lepsze

Pracowałem w pewnej firmie

Przez ponad półtora roku.

Miałem tam przełożonego.

Gnoił mnie na każdym kroku.

Chociaż zadania za kwartał

Realizowałem w pełni,

To i tak znalazł powody,

Żeby pozbawić mnie premii.

 

W końcu miarka się przebrała.

Wypowiedziałem robotę.

Na odchodnym jeszcze dobrze

Zmieszałem z błotem idiotę.

 

Miałem wcześniej załatwione

W innej firmie zatrudnienie.

Pracując w niej myślałem, że

Chyba już jest po problemie.

 

Nowy szef jest sprawiedliwy

I lepiej też ludziom płaci.

To właściwa motywacja

Do lepszych wyników w pracy.

 

Minęło parę miesięcy.

W firmie są przetasowania.

Mam „nowego” kierownika –

Znanego mi wcześniej drania.

Urna życzeń

W urzędzie, w którym pracuję

Pojawiła się dziś urna

Na anonimowe wnioski

Wszystkich pracowników biura.

 

Kto tylko chce może zgłosić

Pomysł dotyczący pracy

Oraz każdy inny wniosek,

Choćby nawet mało znaczył.

Bardzo ważne są też sprawy,

Nie przynoszące nam chluby,

A o których nikt otwarcie

Nie chciałby z szefostwem mówić.

 

Przed fajrantem szef mnie wezwał.

Powiedział, że już pięć zgłoszeń

Sugeruje, żebym szybko

Na „zieloną trawkę” poszedł.

 

Uzasadnienie jest jedno:

Trzeba przerwać mą karierę,

A tym samym w naszym biurze

Poprawi się… atmosferę.

Jak dziecko…

Moja ukochana babcia

Jest chora na Alzheimera.

Psychicznie jest niemal dzieckiem.

Ale ja zawsze Ją wspieram.

 

Ona lubi spacerować,

Jednak sama wyjść nie może.

Zawsze, kiedy ma ochotę,

Przechadzam się z Nią na dworze.

Bardzo lubi te spacery

I z nich jak dziecko się cieszy.

Smutny świat rzeczywistości

Staje się dla Niej weselszy.

 

Dziś zakupy w Castoramie,

Bo robimy remont domu.

Niespodzianie babcia znikła

Nie meldując się nikomu.

Zagadaliśmy się trochę,

A Ona sobie gdzieś poszła.

Coś Babcię zaciekawiło?

Poczuła się dziś dorosła?

 

Wkrótce znaleźliśmy Babcię

Na kibelku wystawowym,

Bo nagle się Jej zachciało

Siusiu i kupeczkę zrobić.

Powiem tylko, że od wtedy

Materiały przywozimy

Z zupełnie innego sklepu.

Z Babcią tam już nie chodzimy…

Incydent

Mieszkam z mamą i siostrami.

Kiedyś z naszej garderoby

Słychać było hałas, który

Usłyszały dwie osoby.

 

Razem z mamą poczułyśmy

Nieznane, wewnętrzne mrowie.

Nie wiedziałam, co to było.

Otworzę drzwi, to się dowiem.

Zrobiłam to, ale zaraz

Byłam zaatakowana

Przez coś, co na mnie skoczyło

Z góry z szybkością Tarzana.

Mama tak się przestraszyła,

Że odskoczyła jak zając,

A mnie wepchnęła do środka

Drzwi od szafy zamykając.

 

Zapaliłam światło. Wtedy

Poznałam clou zamieszania.

W odkurzaczu rozpoznałam

Atakującego drania.

Któraś z nas go powiesiła

Nie w ten sposób jak należy.

Faktem jest, że teraz do mnie

Owłosioną ssawkę szczerzy.

 

Swoją drogą warto wiedzieć,

Że moja mateczka zawsze

Będzie stawać w mej obronie,

Bo „dziecko jest zawsze słabsze”!

Przekroczył

Dostałem stówkę mandatu

Za przekroczenie prędkości

O trzydzieści na godzinę.

Fakt. Zabrakło mi czujności.

 

Nie widziałem ograniczeń

Na remontowanym pasie.

Przejeżdżałem pięćdziesiątką,

A dziś tak jechać nie da się.

 

Jadąc tą drogą, ja zawsze

„Pięćdziesiątkę” chcę osiągnąć.

Jedną, to mam już na karku,

Drugą nogami chcę ciągnąć.

 

Czyżby „nogami do przodu”?

Nie. To nie jest moim celem.

Nogi, to przecież mój napęd.

Po prostu jeżdżę… rowerem.

Ojczym

Od dwóch lat chodzę z dziewczyną.

Niedawno się dowiedziałem,

Że oprócz mnie się spotyka

Z nieznajomym mi bęcwałem.

Bęcwał to korepetytor.

Myślałem, że to z kobietą

Szlifuje swój angielski, a

Nie oddaje się uciechom.

Widywała go co tydzień.

Zawsze przed Jej wyjściem z domu

Zapytywałem, w czy mogę

Jeszcze w czymś miłej swej pomóc.

Czasem dawałem jej forsę

Na opłacenie tych „lekcji”.

Nie miałem żadnych podejrzeń.

Nawet najmniejszej obiekcji.

Łączył ich namiętny seks

Bez żadnych ograniczeń.

Nagie wspólne zdjęcia i…

Tu wszystkiego nie wyliczę.

Ze mną to tylko spacerki

Romantyczne w miejskim parku,

Trzymanie za jedną rączkę,

Wycieczka do lunaparku…

Najgorsze w tym wszystkim jest to,

Że zaraz po letniej sesji

Bęcwał zniknął i zostawił

Moją dziewczynę w opresji.

Choć okres się jej opóźnia,

Nie będę zbyt długo „jojczyć”.

Kocham Ją i mam pewność, że

Będzie ze mnie dobry ojczym.

Tajemnica

Nasz czteroletni syneczek

Razem z babcią po kolacji

Oglądali dawne zdjęcia

Z pierwszych, rodzinnych wakacji.

 

To był ten czas, kiedy jeszcze

Na świecie Przemcia nie było,

Więc na zdjęciach też Go nie ma,

Co babcię bardzo dręczyło.

Nie zorientowała się wcale,

Że to fotki sprzed narodzin.

Zaczęła się nawet dziwić,

Że my z mężem „tacy młodzi” …

 

Młody babci wytłumaczył:

„Nie ma tam jeszcze Przemusia,

Bo ja wtedy jeszcze byłem

Schowany w… jądrach tatusia”.