Zostałam trafiona…

Po dłuższym okresie „postu”

Poznałam super faceta.

Po kilku randkach myślałam,

Że już koniec mego pecha.

 

Dotychczas nie miałam szczęścia

Do wartościowych chłopaków.

Trafiałam bądź na ofermy,

Bądź chamów albo pijaków.

 

Nie wątpiłam choć przez chwilę,

Że szczęście mi dopisało.

Zaiskrzyło między nami.

Zostałam trafiona strzałą…

 

Wczoraj wieczorem po kinie,

Gdy mnie do domu odwoził,

Zatrzymała nas Policja.

Nie mówili, o co chodzi.

 

Do północy mnie trzymali

Wypytując o Miłego.

Nawet gdy mnie wypuścili

Nie powiedzieli – dlaczego?

 

Po tygodniu już wiedziałam.

A mogło być ze mną marnie.

Ten samochód był kradziony.

On winę chciał zrzucić na… mnie!

Oszukuje?

Zerwała ze mną dziewczyna,

Bo już dosyć tego miała,

Że wciąż wygrywam z nią w Scrabble –

Tak to argumentowała:

 

Ubzdurała sobie, że ja:

Podczas gry ją oszukuję.

Nie w ten sposób między nami

Zaufanie się buduje.

Skoro oszukuję w grze, to

W życiu kantuję też pewno

I dlatego żadnej chwili

Nie powinna dzielić ze mną.

Takich jak ja kłamców można

Napotkać na każdym kroku,

A każdy niejedną d**ę,

Z pewnością trzyma na boku.

Truskawki

Kilka latek już minęło,

Gdy synek był w drugiej klasie.

Wiele zabawnych rzeczy

Wydarzyło się w tym czasie.

 

Właśnie sobie przypomniałam

Śmieszną sytuację w sklepie.

Zaraz się okaże, czemu

Spamiętałam ją najlepiej.

 

Moja babcia była z nami.

To pani już mocno „wiekowa”,

Stojąc w kolejce do kasy

Odezwała się w te słowa:

„Kup dziecku te truskaweczki,

Niech skosztuje chociaż trochę.

Ja też ich bym troszkę zjadła.

Zrób nam, prosimy, radochę”.

 

Nie widziała dość dokładnie,

Że obok truskawek żywych

Leżały też „truskawkowe”,

Smakowe… prezerwatywy.

Sięgnęła po jedną paczkę

I trzymając ją jak zdobycz

Rzekła: „Kupmy jeszcze sobie

Po cukierku truskawkowym”!

Ponieważ słabo słyszała,

Powiedziałam jej donośnie,

Że to są prezerwatywy,

Na co ona jeszcze głośniej:

„O, to dla mnie już za późno,

A dla prawnuczka za wcześnie.

Tobie jednak, moja droga,

Proponować tego nie śmiem”.

“Rasowy”

Ja jestem weterynarzem

Od trzydziestu lat w zawodzie.

Lubię wszystkie zwierzaki, lecz

Psy są mi nadzwyczaj drogie.

Nigdy nie miałem kłopotów

Z prawdziwymi pacjentami.

Lecz niekiedy się zdarzały

Spory z ich właścicielami.

 

Wczoraj była u mnie pani

Z młodym psem – „Jamnistym Yorkiem”,

Kupionym za tysiąc złotych

Małym kundlowatym stworkiem.

Piesek zresztą był uroczy,

Miał na główeczce pędzelek,

Lecz na pewno nie był Yorkiem.

To z pewnością był kundelek.

 

Długo musiałem tłumaczyć

I przekonywać tą panią,

Że: „psina nie jest rasowa,

Nie ma żadnej rasy znamion.

„Jamnisty” – tak w medycynie

Nazywa się… naczyniaka.

Ktoś dla zgrywy wmówił pani,

Ze to rasa tego psiaka”!

Alarm

Mam mieszkanie na parterze

W dziesięciopiętrowym bloku.

Parter jest dość niebezpieczny,

Dla złodziei źródło pokus,

Tym bardziej, że mamy balkon

Półtora metra nad ziemią.

Chciałem zainstalować kraty.

One sytuację zmienią.

 

Były już wcześniej włamania

Do sąsiadów przez balkony.

Żaden z nich według Policji

Nie został zabezpieczony.

Razem z żoną ustaliłem,

Że my kraty założymy.

Muszą być na tyle mocne,

By przed włamaniem broniły.

Potrzebna mi była jednak

Zgoda naszego sąsiada.

Bez niej nie mogłem nic zrobić;

Taka spółdzielcza zasada.

 

Sąsiad jednak się nie zgodził,

Bo uważał, że te kraty

Ułatwią włamanie do niego

I jego narażą na straty.

 

Założyłem sobie alarm

Przy znacznie niższych nakładach.

Po miesiącu ktoś się włamał

Nie do mnie, lecz do sąsiada.

Wymarzone… sąsiedztwo

Przed tygodniem objęliśmy

W posiadanie swe mieszkanie.

Wzięliśmy dość duży kredyt,

Żeby móc zapłacić za nie.

 

Okolica całkiem miła.

Dosyć spokojna dzielnica.

Dom sąsiaduje z ogrodem.

Otoczenie mnie zachwyca.

 

Wczoraj przyszedł dzielnicowy.

Miał zgłoszenie alarmowe,

Że: „ zażywam narkotyki

Nawet dwa razy na dobę.

Wstrzykuję je sama sobie,

Choć w wysokiej ciąży jestem”.

To sąsiadka na Policję

Zgłosiła rejestr mych „przestępstw”.

 

W ogóle nie jestem w ciąży.

Jestem dość gruba po prostu.

Lubię zjeść i nigdy dotąd

Nie zachowywałam postu.

Nie zażywam narkotyków,

Tylko biorę insulinę.

Mam cukrzycę, więc uważam

To oskarżenie za kpinę.

 

Nie zarzucam policjantom

Działania przeciwko prawu.

Mam wreszcie wymarzony dom,

A z nim, niestety, sąsiadów.

Troska

Wróciłam zmęczona z pracy.

Chciałam odpocząć choć trochę.

W uszy włożyłam słuchawki

I zwaliłam się na sofę.

Muzyka mnie relaksuje.

Nawet nie wiem, że zasnęłam.

Pamiętam potworny hałas,

Kiedy tylko się ocknęłam.

 

To dwaj rośli policjanci

Wparowali mi do domu

Razem z drzwiami, które oni

Rozwarli z pomocą… łomu.

 

To za sprawstwem mojej mamy

Ta akcja się rozegrała.

Chciała mnie właśnie odwiedzić.

Pukała. Nie otwierałam.

Wydzwaniała, lecz bez skutku,

A widziała mnie przez okno,

Jak leżałam nieruchomo.

Musiała mi pomoc ściągnąć!

 

Dziękuję Mamo za czujność.

Troskę o mnie zauważam.

Teraz ja się muszą troszczyć,

Żeby sprowadzić… stolarza!

Niespodzianka

Należę do tych facetów,

Którzy tuż po pięćdziesiątce

Mają problemy z prostatą.

Mnie dopadły przed miesiącem.

 

Zaczęły się niespodzianie

I pozbyć się ich nie mogę.

Leki wcale nie działają,

Lecz jeszcze nie wpadam w trwogę.

 

Lekarz orzekł, że prostata

Uległa łagodnej zmianie

I zalecił prosty zabieg

Zwany stercza wyciskaniem.

 

Wyguglałem, że „wyciskać”,

To znaczy też „robić masaż”,

A więc nie powinno boleć,

To pewno był taki straszak.

 

Byłem jednak trochę nieswój.

Gdy zajrzałem za parawan,

Czekał na mnie facet „góra”.

W strach się zmieniła obawa.

 

Nie opiszę tu szczegółów,

Bo znaleźć możecie w Necie.

Jak mnie facet wymasował,

Zdołałem nawet odlecieć!

 

Było dla mnie „zajefajnie”.

Dziś o tym śniłem pół nocy.

Jestem hetero, lecz nagle

On w moje życie wkroczył!

 

Mam żonę i dwoje dzieci,

A w mym wieku niespodzianie

Poczułem do tego  facia

Czysto samcze pożądanie!

Łata na łacie

Umówiłam się z kumpelką

W osiedlowej kawiarence.

Przyszła na nasze spotkanie

W mej ukochanej sukience.

Poznałam ją natychmiast, bo

Miała to same przetarcie.

Zrobiłam jej awanturę,

Lecz zaprzeczała uparcie

Utrzymując, że kupiła

Ją w pobliskim „ciucholandzie”,

Czyli sklepiku z ciuchami

Zwanym także „Second Handem”.

 

Wybrałam się tam, by sprawdzić,

Czy to prawda, co mi mówi.

Tam znalazłam także inne

Z mojej garderoby „zguby”.

To moja rodzona mama

Przetrzebiła moje ciuchy

I zaniosła do lumpeksu

Wszystkie moje „wyciruchy”.

 

Zrobiłam scenę mamuśce,

Że wyniosła moje rzeczy.

Przecież dziś jest taka  moda,

By wyglądały „jak śmieci”.

 

Nie zrozumiała, co mówię.

„Przecież już dawno po wojnie.

Kiedyś łaty się skrywało,

A dziś są bardzo wytworne?

Takie stare i zniszczone

Zamiast nosić do krawcowej,

Lepiej będzie, jak się kupi

Ubrania zupełnie nowe”!

 

Dalszej tyrady mamuni

Oczywiście nie słuchałam.

Odkupiłam moje rzeczy,

Które mama odsprzedała.

Kwalifikacja

Jestem kierownikiem działu kadr

W dosyć znanej Spółce Akcyjnej .

Bardzo często przeprowadzam

Rozmowy kwalifikacyjne.

 

Wczoraj jedna kandydatka

Była u mnie na rozmowie.

Młoda i profesjonalna;

Jednym słowem zawodowiec.

 

Już prawie zdecydowałem,

Że ją zarekomenduję,

Ale ona  zaraz z torby

Wyciągnęła swą komórę

I bez żadnego pytania

„ Selfika” ze mną zrobiła.

Tym samym szansę na pracę

Z mej rekomendacji straciła.

 

To było nieprofesjonalne

I bardzo wysoce naganne.

A poza tym bardzo lubię,

Jak człowiek ma… kindersztubę.