Majówka

Dzisiaj razem z mą dziewczyną

Pojechaliśmy za miasto

Tam, gdzie jest przestrzeń, jezioro

I ruiny zamku z basztą.

Bardzo lubimy to miejsce.

Wiosna, to najlepsza pora

Na pieszy spacer wokoło

Urokliwego jeziora.

 

Cały czas świeciło słońce.

Nawet nie czułem wietrzyka.

Chcemy wracać już do miasta,

A tu… nie mamy kluczyka!

Panna mówi, że zgubiła.

Komórka straciła zasięg.

Pusto tu. Znikąd pomocy.

Jesteśmy w niezłym impasie!!!

 

Musieliśmy szukać zguby

Idąc znowu krok za krokiem.

Trzy godziny szukaliśmy.

Skończyliśmy tuż przed zmrokiem.

Wróciliśmy bez kluczyków.

Auto nadal niedostępne.

Czy będziemy wracać pieszo?

Myśli mam bardzo posępne.

 

Na znalezienie kluczyka

Nie mieliśmy możliwości.

Zapadł wieczór. Byłem głodny.

Zaczęły mnie męczyć mdłości.

Dziewczyna szukała w torbie,

By znaleźć coś do jedzenia.

Chciała w ten sposób mi pomóc

Ukrócić moje cierpienia.

 

Znalazła, lecz tylko kluczyk –

Całego nieszczęścia sprawcę.

W torbach kobiet „wszystko ginie”,

A klucze – to prawie zawsze!

Liczenie to też matma

Pracuję w sklepie, gdzie można

Kupić całe komputery

Z wyposażeniem sieciowym,

W tym nowoczesne routery.

 

Dziś miałem dyżur „przy ladzie”,

Bo zmieniłem się z kolegą.

Podeszła do mnie blondynka

W sprawie kabla sieciowego.

Chciała go kupić, bo Wi-Fi

Jest ponoć dla niej „za słabe”.

Internet ma za wolny i…

Tylko może pomóc kabel!

Zapytałem miłą panią,

Jak innych pytałem nieraz.

 „Ile tego kabla trzeba”? –

Odpowiedź szybka i… szczera:

„Ma wystarczyć tego kabla

Od laptopa do routera”.

 

Odpowiedziałem ze śmiechem,

Że niestety musi jeszcze

Policzyć dokładnie w metrach

Jaka duża jest ta przestrzeń.

Oburzyła się stwierdzając,

Że jestem nieprofesjonalny

I pójdzie do konkurencji,

Bo „nie lubi… zadań z matmy”!

 

Nie znam kobiety, która ma

Jakieś kłopoty z liczeniem.

I dlatego tej historii

Nie potrafię zbyć milczeniem.

Awans

Długo już pracuję w firmie.

Mam podrzędne stanowisko.

Praca ta nie czyni zadość

Mym dążeniom i ambicjom.

 

Staram się dobrze pracować,

Może szef to zauważy.

I tak było. W ciągu roku

Pochwalił mnie kilka razy!

 

Wreszcie mi zaproponował

Awans, który jest związany

Z większymi niż miałem dotąd

Nowymi obowiązkami:

Większą liczbą podwładnych i

Częstszymi delegacjami.

 

Odmówiłem, chociaż z trudem,

Bo zapomniał szef, że trzeba

Zapłacić za większą pracę,

A nie tylko ubolewać,

Że mi nie wystarcza prestiż

Związany ze stanowiskiem

I kierowniczym tytułem

Umieszczonym przed nazwiskiem.

Wyścig po miejsce

Weszłam do wagonu metra

I widzę dwa miejsca wolne.

Tuż za mną jeszcze wskoczyły

Dwie dziewczyny w wieku szkolnym.

 

Najpierw spojrzały się na mnie

A potem na wolne miejsca

I rzuciły się w ich stronę

Z głośnym okrzykiem zwycięstwa.

 

Gdy tylko na nich usiadły

Piąteczkę sobie przybiły,

Że w tym wyścigu o miejsce

Konkurentkę wyprzedziły.

 

Nie było to bardzo trudne.

Za nimi nie każda zdąży,

Szczególnie zaś ja, kobieta

W zaawansowanej… ciąży.

Pytania, pytania

Na trasie górskich wędrówek

Umieszczone są tablice

Z informacjami, byś wiedział

Jakie zwiedzasz okolice.

 

Ja znam wszystkie dobre trasy,

I nie korzystam z tych tablic.

Dziś jednak byłem na szlaku

Z dziewczyną fajną jak… diabli!

Wszystko ją zaciekawiało

I wciąż o coś mnie pytała,

Co to znaczy turnia, przełęcz,

Hala, baca…  nawet szałas!

 

Na rozstaju kilku szlaków

Zobaczyliśmy tablicę

Z mapą, która przedstawiała

Najbliższą nam okolicę.

W centrum mapy była strzałka

W jeden punkt wycelowana

I napis: „Dziś jesteś tutaj”.

Zobaczyła to kochana

I z radością znów mnie pyta:

„Skąd ten pan, co to malował

Wiedział, gdzie dzisiaj będziemy?

Bardzo mi zaimponował”!

 

Pomyślałem, że żartuje

I trochę droczy się ze mną.

Ona nie dowcipkowała;

Zapytała całkiem serio!!!

Krew nie woda

Wykładam w szkole biologię.

Wczoraj z drugą licealną

Miałam temat dziedziczenia –

Sprawę ważną, niebanalną.

Przerabialiśmy przykłady

Zależności, która tkwi

W dziedziczeniu przez potomstwo

Od rodziców ich grup krwi.

 

Układ jest skomplikowany

I prawie nigdy nie znamy

Grupy krwi tego potomka,

Który jest oczekiwany.

Wyjątkiem jest grupa „zero”

Krwi u ojca oraz matki,

Ale w populacji ludzkiej

To są dość rzadkie przypadki.

Jednak zawsze można stwierdzić,

Znając grupy krwi rodziców,

Jakiej grupy mieć nie będzie

Żadne z ich małych dziedziców.

 

Na następnej mojej lekcji

Zarządziłam powtórzenie

Materiału z dziedziczenia.

Tutaj duże zaskoczenie:

Wszyscy w klasie wypytali

Swych rodziców o „te sprawy”.

Wykorzystali w praktyce

Wiedzę, którą każdy nabył.

Grupa krwi każdego ucznia

Potwierdziła te zasady!!!

Last Minute

Mój małżonek dzień po ślubie

Kupił „Last Minute” bilety

Na wylot do Honolulu.

Pokazał mi ich blankiety!

Nawet je podał do ręki,

Bym się nimi nacieszyła.

Każdy bilet całowałam,

Głaskałam, prawie… pieściłam!

 

Nagle dotarło do mnie, że

Trzymam w ręku trzy bilety.

Podróż poślubna we troje?

Czy mój małżonek to kretyn?

Przez chwilę byłam naprawdę

Tą najszczęśliwszą na świecie…

– Czy ktoś ma pojechać z nami

W trzyosobowym komplecie? –

Spytałam o to małżonka.

On w ogóle nie speszony,

Nie spojrzawszy w moją stronę

Raczył był mnie powiadomić:

 „To moja mama, bo ona

Poniosła koszty wesela,

Więc jej się głównie należy

Na pięknych Hawajach relaks”!

Kindersztuba

Dzisiaj byłam na zakupach

Z mężem i dwiema córkami.

Młode bardzo mnie wnerwiły

Szczeniackimi zagrywkami.

Wygłupiały się na przemian.

Śmiały się też z byle czego.

Wciąż je upominałam, by

Nie robiły nic głupiego.

Jedna drugą nakręcała

Do nowych psot i wygłupów.

W końcu starsza idąc tyłem

Dała swym wybrykom upust.

Wychodziliśmy z marketu.

Wtedy ona roześmiana

Nie widząc drogi przed sobą

Wpadła na starszego pana.

Na moją głośną uwagę:

„Co się mówi, jak przypadkiem

Ktoś na kogoś nagle wlezie

I potrąci go swym zadkiem”?

Córka nie reagowała.

Dziś nie dla Niej słowny straszak.

Starszy pan zareagował:

„Bardzo panienkę przepraszam” …

Zdarzenie

Zdarzyło się to w kościele.

Stałam z Miłym przed ołtarzem.

Mój ślub miał być wyjątkowym

Spełnieniem panieńskich marzeń.

 

Nasz ślubny fotograf stanął

Na mojej długiej sukience,

Kiedy próbował mi zrobić

Ostatnie zdjęcie „dziewczęce”.

 

Ani on, ani mój Miły

Nie zauważyliśmy w porę,

Że w efekcie zsunął suknię

I niechcący się… rozbiorę!

 

Byłam goła aż do pasa.

Widok niezbyt godny mniszki,

Bo ksiądz i goście ujrzeli

Niespodzianie moje… cycki!