Pomagała…

Od kilku dni spostrzegam, że

Mimo pozornych normaliów

Wiele najcenniejszych rybek

Śnie w mym największym akwarium.

 

Hoduję rybki od dawna.

Mam kilka fajnych zbiorników.

W środowisku akwarystów

Jestem znany z mych wyników.

 

Nie zarabiam na mym hobby,

Wręcz przeciwnie – inwestuję.

To przygoda mego życia.

Od lat się tym pasjonuję.

 

Chciałem dociec przyczyn tego,

Że me rybki umierają.

Sprawdziłem filtry i grzałki

Czy przebić prądu nie mają.

 

Są sposoby na leczenie.

Jednym z nich jest solna kąpiel.

Musiałem ją zastosować:

Przez dwa dni się rybki „kąpie”.

 

Wszystko na nic. Rybki nadal

Umierają bez powodu.

Zupełnie nie mogłem pojąć,

Jaki tego mógł być powód.

 

Wreszcie zupełnym przypadkiem

Udało mi się wyjaśnić,

Jaka jest przyczyna moru.

Dzisiaj odkryłem to właśnie.

 

Od tygodnia goszczę w domu

Moją Mamę. Właśnie Ona

Przyjechała mnie odwiedzić

I zachowuje się jak… żona!

 

Nie chcąc być dla mnie „ciężarem”,

Żonie pomaga w czynnościach,

Byśmy Jej nie odczuwali

Jak uciążliwego gościa.

 

Pomagała przy sprzątaniu.

Myjąc przeszklony blat stołu

Spłukiwała brudną ścierkę

W akwarium, w moim pokoju!

 

Rozgrzewka

Mąż pracuje w magazynie.

Od rana było tam zimno.

Ktoś nie włączył ciepła, chociaż

Była to jego powinność.

 

Nie dali rady pracować.

Chociaż wszyscy się starali,

Popędzał ich szef z kantorka.

Pięściami po szybach walił!

 

Krzyczał, że wolno pracują

I gdy bardziej się przyłożą,

To zaraz im będzie… cieplej

I… zysku firmie przysporzą.

 

To była kropla, co czarę

Ich goryczy przepełniła.

Cała zmiana zaraz po tym

Pracę w tym dniu porzuciła.

 

Dwóch z nich poszło do dyrekcji

Z oświadczeniem, że nie wrócą,

Dopóki szefa – sadysty

Z naszej firmy nie wyrzucą.

 

Doniesienie o tym „strajku”

Po mieście wnet się rozeszło.

I komu to teraz właśnie

Zrobiło się bardzo ciepło?

Gorąca robota

Dopiero co zamieszkałam

W nowo najętym lokalu.

Na rok zawarłam umowę.

Miejsce fajne w każdym calu!

 

Właściciel tłumaczył, że cena

Za wynajem niewysoka,

Bo pandemia, brak popytu

Na tak wychuchany lokal.

 

Zgodziłam się też na to, że

Zapłacę kary wysokie,

Jeśli wypowiem umowę

Przed upływającym rokiem.

 

Uważałam, że zrobiłam

Bardzo intratny interes,

Bo lokalizacja świetna,

A mieszkanie bez usterek!

 

Byłam pewna, że tam będę

Zamieszkiwać długie lata,

Bo czynsz niezbyt duży płacę.

Nie miałam więc żadnych wahań.

 

Po trzech tygodniach pobytu

Byłam pewna, że tu nigdy

Nie dam rady wejść pod prysznic,

Bo jest niezwykle… perfidny!

 

Bo kiedy chcąc się wykąpać

Puszczę wodę w swej łazience,

Tylko wrzątek z sitka cieknie

Mimo, że pokrętłem kręcę.

 

Pogadałam z sąsiadami

I… podobno wykonawcy

Spieprzyli coś przy montażu,

A wzywani inni „znawcy”

Nie przyszli tu ani razu.

 

Problem tylko w mej łazience.

I dlatego już trzy razy

W okresie tego kwartału

Nowy lokator się „sparzył”.

 

Mieszkanie mam na parterze

Średniej wielkości wieżowca.

Którykolwiek sąsiad z góry

Kąpiel pod natryskiem bierze,

U mnie tylko jest… gorąca!

 

Na mój damsko – chłopski rozum

Przyczynę wyjaśnić mogę:

Zimny kran mego prysznica

Podczas tegorocznych mrozów

Podłączono do osprzętu

Ciepłej wody… obiegowej.

 

 

 

Dowód „a posteriori”

Nastoletni łobuziaczek,

Nota bene syn sąsiadów,

Nabazgrał na ścianie domu

Wulgaryzmy z góry na dół!

 

On nie był w stanie zrozumieć,

Jak to mogliśmy odgadnąć,

Że to on sam te bazgroły

Malował świeżo, niedawno.

 

Przecież upewnił się przedtem,

Że nikogo nie ma w domu.

Nikt go wtedy nie mógł widzieć

I nie… chwalił się nikomu.

 

Tłumaczenie bardzo głupie.

Nie dość, że wandal, to jeszcze

Skrajnie głupi z niego młodzik.

Przydał by się mózgu przeszczep!

 

On zabrał się do bazgrania

Tuż po tym, jak śnieg napadał.

Zostawił ślady swych butów

Tuż pod oknami  sąsiada.

 

To były tropy jedyne,

To on oszpecił budynek!

„Ab ovo”

Pierwszy raz byłam z wizytą

U rodziny mego chłopca.

Do tej pory to właściwie

Byłam Im zupełnie obca.

 

Chciałam się zaprezentować

Możliwie z najlepszej strony,

Lecz niestety miałam pecha.

Zamysł był bardzo chybiony.

 

Nie dość, że zalałam obrus

I wełniany dywan barszczem,

To wyłamałam też drzwiczki

Od zmywarki wpółotwarte.

Maszyna była leciwa,

Więc wymagała sposobu,

Którego nie znałam, żeby

Zamknąć ją bezpiecznie znowu.

 

Jego mama kulturalnie

Prosiła mnie, żebym więcej

W niczym Jej nie pomagała,

Bo mam „zbyt gorące” ręce.

 

To byłby dla mnie komplement,

A była jednak udręka,

Tak przecież nie było, że mi

„Robota pali się w rękach”.

 

Bo jeszcze… „udało” mi się

Urwać haczyk od wucetu

I wyłamać jedną z czworga

Drewnianych nóg z taboretu.

 

A na koniec chciałam ściągnąć

Kurtkę z haczyka wieszaka.

Zerwałam z nią… całą deskę!

Mogłam się tylko… rozpłakać!

 

Wstydu miałam jak cholera.

Lecz zaznaczyć muszę, że to

Nie ja jestem tak niezdarna,

Lecz chłopak nie jest „rzemiechą”

 

Bo wszystko o nich się trzyma

Tylko „na honoru słowo”.

Wszystko trzeba remontować.

Zacząć najlepiej „ab ovo”.

Return

Mój ojczulek kocha tenis.

Jest jego gorącym fanem.

Ta namiętność w Nim na pewno

Do końca życia zostanie.

 

Kilka lat temu byliśmy

U Taty na urodzinach.

Akurat grała Radwańska.

On, choć już zaczynał kimać

Uparł się, że telewizor

Ma być włączony na „głośno”.

Bo jak Polka gra w tenisa,

To Jemu „ma być radosno”!

 

Aga grała mecz o wszystko

Z zawodniczką  leworęczną,

Która odbijała piłke

Bardzo przy tym głośno… jęcząc.

 

Mały Kubuś, czterolatek,

Klockami obok się bawił.

Wydawało się, że na nic

Więcej nie zwraca uwagi.

 

Tak było, póki nie rzucił:

„Mama i tata tes długo

Jak ciemno grają w tenisa

I… jęki mamy mnie budzą”.

Zaślepka

Mamy w domu „kawalera”,

Który swobodnie…raczkuje.

Wszystko Go interesuje,

Ciekawość świata rozpiera!

 

Szczególnie zaś Go ciekawią

Elektryczne gniazdka w ścianach.

Trzeba było je zaślepić,

Bo mógłby zdarzyć się dramat.

 

Chciałam wczoraj uprasować

Dla mego męża koszulę,

Lecz założonej zaślepki

Nie mogę ściągnąć w ogóle.

 

Po długiej szamotaninie

Poddałam się, żałując

Swego niezadowolenia

Przed dziećmi nie kryjąc.

 

Na pomoc przybiegł starszy syn.

Chwilę popatrzył spokojnie.

„Mamo, Ty się tym nie przejmuj”

Przemówił poważnie do mnie.

 

Sięgnął rączką i wyciągnął

Bez jakichkolwiek problemów

Całą zaślepkę z gniazdka!

„Tylko o tym tacie nie mów,

(Spojrzał na mnie i po chwili

Rzekł w imieniu swym i brata),

Bo On zakładał zaślepki

I byłby bardzo zły na mnie…”

Synek ma już… cztery lata!

 

Odruch

Żeby oszczędzić kasiorę

Przez cały weekend jeździłem.

Sam do nowego mieszkania.

Różne przedmioty zwoziłem.

 

Na fotelu pasażera

Układałem te drobiazgi.

To są delikatne rzeczy:

Figurki, książki, obrazki…

 

Musiałem na nie uważać.

Żeby im się coś nie stało,

Ręką je zabezpieczałem

Na przykład przy hamowaniu.

 

Nawet nie zauważyłem,

Że nie wiedząc wcale o tym

Wyrobiłem w sobie odruch

Ręką chronić te przedmioty.

 

Ten refleks zadziałał dzisiaj,

Kiedy do pracy jechałem.

Podwoziłem też kolegę

I nagle… gumę złapałem.

 

Zatrzęsło, huknęło, a ja

Jak ten jakiś lewy zboczek,

Odruchowo, nieświadomie

Uchwyciłem go za… krocze.

Niekłamany zachwyt

Jestem optykiem i… widzę,

Jak reagują pacjenci

Mierząc nowe okulary –

Ten drobny, lecz wielki sprzęcik.

 

Szczególnie dzieciaczki mają

Nietypowe skojarzenia

Wynikające z innego

Na rzeczywistość… spojrzenia.

 

Zapamiętałem dziewczynkę

Z dużą obu oczek wadą,

Której nowe okulary

Sprawiły ogromną radość.

 

Reakcja Jej była tak prosta

I jednocześnie niezwykła,

Choć nie dla mnie, lecz dla innych

Mogłaby być troszkę przykra.

 

Poprawiłem Jej na nosku

Piękne, nowe opraweczki.

Oczki dziewczęcia zabłysły

Jak dwie świecące gwiazdeczki.

 

Powiedziała, że jej nigdzie

Nic nie ciśnie i nie drażni.

A szkła chyba widzą za Nią;

Wnet się z nimi… zaprzyjaźni.

 

Zachwyt słychać nawet było

W Jej zauroczonym głosie,

Gdy mówiła: „Widzę nawet

Wielki pryszcz na pana nosie”!

Czy może być?

Już dwa tygodnie się męczę

Z nieustępliwą biegunką.

Dziwne, bo rozwolnienia

Zwykle trwają dosyć krótko.

 

Co zjadam, to „lecę” oddać.

Teraz praktycznie nic nie jem,

Bo brzuch boli nieustannie.

Wiem, że dobrze ze mną nie jest.

 

Ale łykam witaminki,

Smectę, węgiel, probiotyki,

Żeby się nie wyjałowić,

No i nie ze**ać się przy kimś.

 

Osiągam stabilizację

I „hoduję” ten stan rzeczy.

A przecież nie jestem głupia,

Choć trudno temu zaprzeczyć.

 

Bo „sra**ka to nic miłego.

Kto ją miał, ten mi przytaknie.

Ale dla mnie to okazja

Na spełnienie moich… pragnień!

 

Dziwne? Nie. Bo jestem gruba.

Próbowałam wiele razy

Różnych diet i specyfików,

Ale „cud” mi się nie zdarzył.

 

„Schodziło” ze mnie trzy kilo

I koniec, nie „chciało” więcej.

Ćwiczenia nie pomagały,

Nawet te trudne, najcięższe.

 

Pracowałam też fizycznie

Przy transporcie, na budowach.

Ale to mi w żaden sposób

Nie dało wrócić do zdrowia.

 

I dlatego liczę na to,

Że biegunka mi pomoże

Uzyskać normalną wagę…

Czy może być jeszcze gorzej?