Jechałam kiedyś tramwajem
Na uczelnię, bo akurat
Miałam zaliczyć ćwiczenia,
Gdyż… zagrażała mi dwója!
Dosiadła się koleżanka.
Na studiach się poznałyśmy.
To jedyny temat wspólny,
Tylko o nich gadałyśmy.
Zauważyłam, że na nas
Gapi się jakaś dziewczyna.
Że mierzi ją to co słyszy,
Zdradzała niechętna mina.
Widziałam także wyraźne
Obrzydzenie na jej twarzy.
Tego wstrętu nikt dosadniej
Nie potrafiłby wyrazić.
Później się zorientowałam,
Co mogło ją tak oburzyć.
Niektóre słowa potrafią
Świńskie skojarzenia wzbudzić.
Gadałyśmy tak mniej-więcej:
-Bardzo się boję „Anala”,
No bo typ wygląda groźnie
I na wiele nie pozwala.
– Masz rację, „Anal” jest ciężki.
Ale gdy facet zobaczy,
Że się starasz, to na pewno
Ci odpuści i wybaczy.
A gdy kiedyś na ćwiczeniach,
Wymyśli Ci jakąś „fazę”,
Musisz dokładnie wykonać
Wszystko co ci wpierw pokaże…
Każdy, kto słuchał tej gadki,
Na słowo „anal” mógł mniemać,
Że my obie to kurewki,
A „anal” to nasz „mecenas”.
Wiele razy przez „anala”
Przeżyłam sceny komiczne.
„Anal” to nick asystenta
Od chemii… analitycznej.