Chore bezrobocie

Staram się o fajną pracę.

A, że covid jest w natarciu,

To nikt nie chce dopuszczać

Do bezpośredniego kontaktu.

 

Miałem wczoraj drugi etap

Rozmowy chyba finalnej.

Świetnie się dla mnie toczyła,

Choć odbywała się… zdalnie.

 

Byłem pewien, że ta forma

Jest dla mnie bardziej życzliwa,

No bo mniej się stresowałem,

Niż to w „cztery oczy” bywa.

 

Wtedy nagle usłyszałem

Podniesiony głos mej matki

Trzymającej w obu rękach

Jakieś koszulki i gatki.

 

Rozpaczliwie Jej dawałem

Znaki, żeby nie krzyczała,

Ale Ona nakręcona

Na nic nie reagowała.

 

Zauważyła tę Panią

Która mnie rekrutowała.

Myślała, że mnie podrywa,

Bo spotkanie umawiała.

 

Zaczęła ją krytykować,

Że nie wygląda najlepiej,

No i jest za stara dla mnie,

A ja to chyba… oślepłem!

 

Nim zdołałem uspokoić

Moją mamę w tych zapędach,

Rekruterka sesję ze mną

Zdążyła gwałtownie przerwać.

 

Rozłączyła się po prostu.

Nadal pracy szukać muszę.

Tylko nie wiem, czy ja kogoś

Do spotkania ze mną zmuszę.

 

Nadal jestem bezrobotnym.

Nikt się  ze mną  na rozmowę

Bezpośrednią nie chce zgodzić,

Bo „coś mi padło na głowę”,

Lub „czasu dla pana nie mam”

Albo… w inny sposób ściemniał!

 

Dodaj komentarz