Mam dwójkę bliźniąt. To chłopcy.
Sama co dzień ich kąpałam,
Ale dzisiaj niespodzianie
Teściowa mi pomagała.
Byłam niezmiernie zdziwiona,
Chętnie się zgodziłam,
Bo dotychczas przy kąpieli
Sama mocno się męczyłam.
Robiłam to z dużą wprawą,
Gdyż praktyka mistrza czyni.
Szybko, sprawnie, delikatnie,
Żeby im krzywdy nie czynić.
Dziś my obie przy wanience.
Teściowa pierwszą łaziebną.
Ona mydli i spłukuje,
Wcale się nie liczy ze mną.
Po kąpieli ich wytarła,
Pudrowała, poczesała.
Szybko, sprawnie, delikatnie
W ciuszki też poubierała.
Na sam koniec obu chłopców
Położyła na kocyku
Ogromnie zadowolona
Z uzyskanego wyniku.
Patrzę na to przerażona.
Twarz wykrzywiłam grymasem.
Nie dowierzam swoim oczom,
Że na rączkach brak opasek.
Po nich ich rozpoznawałam,
Który Franio, który Staszek.
Podobni są tak do siebie,
Jakby z jednej byli skóry
Te dwa małe sobowtóry.
Zupełnie nie mam pojęcia,
Który z mych synków jest którym!