Pracuję w dużym markecie.
Robota jak każda inna.
Lubię obserwować ludzi,
Lecz wtrącać się nie powinnam.
Czasem jednak tak nie można,
Bo po prostu podświadomie
Reaguje się natychmiast;
Przykładowo… jak ktoś tonie.
Pamiętam taki przypadek,
Jak kilkanaście lat temu
Było uszkodzenie przeciw-
Pożarowego systemu.
Załączyły się zraszacze
I syreny alarmowe.
Wśród klientów zamieszanie,
Niektórzy wprost wpadli w trwogę!
Byłam świadkiem, jak kobieta
Popchnęła wózek sklepowy
Wprost na trzyletniego chłopca.
Widok mnie po prostu zmroził.
Ona zaczęła uciekać.
Nawet się nie obejrzała
Żeby sprawdzić, czy Małemu
Krzywda się jakaś nie stała.
Potem, gdy się wyjaśniło,
Że to tylko mylny alarm,
Tłumaczyła, że w tym czasie
O czymś innym nie myślała,
Tylko by ratować dzieci,
Które zostawiła w domu.
Były same i nikt więcej
Oprócz niej nie mógł im pomóc.
Ten najmłodszy z nią był przecież.
Jemu tu nic się nie stało,
A w mieszkaniu na jej pomoc
Dwoje bliźniaków czekało.
Ona wie, że przede wszystkim
Matka ratować się musi,
Żeby sama była w stanie
Dzieciakom z pomocą ruszyć.
Nie wierzyłam, co widziałam,
Gdy tratowała Małego.
To nie był przykład miłości,
Matczynej troski… Więc czego!!!