Droga nie tylko do mostu
Cieszy się bardzo cała Polska
Gdy słyszy wieści z Wąchocka.
Nie zawsze są one sprawdzone,
Lecz zawsze ciekawe są one.
Tam: długi most, bo wzdłuż rzeki.
– Kryty basen pod tym mostem.
– Rzeczułka głęboka do kostek,
Nie topi się w niej manekin.
W znanych dowcipów opisie
Także głośno o sołtysie,
Który, chociaż jest głupawy,
Zyskał bardzo wiele sławy.
Kiedyś w nadwiślańskim Płocku
Zbudowano most przez Wisłę.
Most potrzebny, z piękną bryłą,
Lecz dojazdu doń nie było.
Tak więc kierowcy musieli
Przez stareńki mostek jeździć.
Płynność ruchu blokowali,
Godzinami w korkach grzęźli.
Dużo wtedy mieli czasu,
Jak to zwykle w korkach bywa,
I zamiast „hurra” czy „vivat”
Klęli na wszystko. Od razu!
Nowy most widać z oddali,
Piękny, utęskniony, nowy.
Nowoczesny, bo linowy.
Liny jak w harfie, ze stali.
Lata gotowy most czekał
Nim dojazdy zbudowano.
Otwarcie się jednak odwleka,
Tygodnie na wstęgę czekano.
Dzisiaj ciszej o Wąchocku,
Ale głośniej znów o Płocku.
W Mazowieckiem, koło Płocka,
Dwie wsie połączyli drogą.
Od Goślic aż do Ciółkowa
Droga piękna, asfaltowa.
Kiedy dzionek, albo nocka
Wszyscy, którzy chcą, to mogą
Jeździć wozem lub w „lanosie”.
Razem dzieci i dorośli
Jeżdżą z Ciółkowa do Goślic.
Ta droga w rejestrze krajowym
Numer pięćset sześćdziesiąt osiem.
Droga gminna, zwykła, boczna
I jest prawie niewidoczna
W atlasie samochodowym.
W Polsce rządzi koalicja.
Już dwa lata tak się męczy.
Ale rządzi też ambicja,
Co koalicjantów dręczy.
Oni współpracują chłodno,
Więc nie razem, lecz osobno
Nową drogę otwierali.
Nawet się nie przepychali:
Najpierw Pan Wicemarszałek,
(Oczywiście Mazowiecki,
Lecz z PO) – Stefan Kotlewski
W Ciółkowie wstęgę przecinał.
Dwa dni później Pan Marszałek,
(W PSL-u Go widziałem),
Ruch na tej drodze zatrzymał.
W Goślicach sam Adam Struzik
Też nożyce w rękę imał.
Z błogim uśmiechem na buzi.
Persona użyła nożyc –
W drugą stronę można jechać.
Czyżby ktoś raczył narzekać
Jak władza mu drogę otworzy?
Ten kawałek gminnej drogi
Był powodem wielu scysji.
I w TV podczas emisji,
I w prasie artykuł srogi.
No, bo jakże, jedna droga
Dla przyjaciela i wroga
Dwa razy jest otwierana,
Czy tak można, proszę pana?
Cały naród poruszony.
Mężowie oraz ich żony
Mają wielkie bóle głowy,
Słyszą dzwonek alarmowy!
Ten precedens niebywały
Wywołuje wielkie skutki:
Bo trzeba powtórzyć cały
Obrządek władzy milutki.
Pytania się cisną na usta:
– Czy nie ma łamania ustaw?
– Czy w Polsce tylko otwarto
Połowę autostrad i dróg?
– Czy tak bardzo nam coś zmienia,
Że jeździć w obydwie strony
Kierowca nie mógł, czy mógł?
– Jadąc drogą raz otwartą
Potrzebujemy ochrony?
– Czy jeżdżąc drogą raz otwartą
Popełniamy wykroczenia?
Od niedawna, tuż przy drodze
Stawia się fotoradary.
Czy nie po to, aby srodze
Nakładać pieniężne kary
Bezzwłocznie i bez dochodzeń?
Naród mandaty zapłaci
A budżet się nam wzbogaci
I będą nowe pieniążki
Na podwójnie cięcie wstążki.
Budżet nam wtedy wytrzyma
A i Unia coś dołoży
I zanim ktoś się nasroży,
Będzie już pozamiatane:
Pojedyncze otwieranie
Wszystkich pasów autostrady;
A na to już nie ma rady…
Hola, hola miły panie,
Czy to także twoje zdanie?
Tak zapyta ten, kto czyta
Te wieszczenia bez wytchnienia.
Nie. To wyobraźnia działa,
Że to wszystko jest, bez mała,
Możliwe do stosowania,
Gdy nie zmienią swego zdania
Celebryci i ich świta.
Oni lubią takie fety.
Dla nich trzeba tej podniety,
Ażeby wszystkim pokazać
Jakie ich miejsce w szeregu,
Jak ich kariera rozkwita.
To dla nich więcej niż hazard,
Oni są ciągle w obiegu!
Są na wszystkich szczeblach władzy
W województwie, mieście, gminie.
Rzadko im się to przydarzy,
Że celebra ich ominie.
Marszałkowie – zawsze pierwsi,
Burmistrzowie, ich zastępcy,
Sołtys, wójtowie, prezydent,
Radny, co przed szereg wybiegł,
Sam starosta – on jest ważny,
Zamyślony i poważny.
Na najwyższych szczeblach władzy
Minister także się zdarzy.
W Polskę rusza brać sejmowa
Rzucać na wiatr piękne słowa.
A okazji wciąż przybywa.
Będą jeszcze sute żniwa,
Bo otwierać trzeba wszystko:
Drogę, szkołę i boisko.
Za państwowe, więc niczyje,
Można łyknąć, więc się żyje.
Całej armii celebrytów
Od Szczecina aż pod Stryków,
Od Łodzi aż do Zakopca
Ta zabawa nie jest obca.
Szkoda tylko, że marnują
Czas potrzebny na rządzenie.
Czasami się sumitują,
Lecz zwykle nie mówią „że nie”.
Dzisiaj to ja jestem skłonny,
Aby w sposób wielce skromny
Apelować do Rodaków:
Róbcie to tak, jak nasz Kraków.
Liczcie euro, centy, grosze.
Gońcie te celebry drogie,
Bo nasze Państwo ubogie.
Bardzo dziś Was o to proszę.
Otwierajcie festiwale,
Akademie, różne gale.
A nowe stadiony, drogi
Do użytku przekazujcie
Natychmiast, gdy nadzór srogi
Zezwoli eksploatować.
I od dzisiaj nie szykujcie
Tego, z czego można…
zrezygnować!!!