Wyobraźcie sobie Państwo
Hipermarket w dużym mieście.
Między regałami tłoczno,
Lecz przy kasach jest najgęściej.
Wśród czekających w kolejce
Małżeństwo, widać że z klasą.
Zamożni i eleganccy.
Nie mają kłopotów z kasą.
Nagle od przodu kolejki
Słychać podniesione głosy.
Kasjerka nie miała wydać
Reszty w kwocie siedmiu groszy!
To ten elegant wyzywał
Młodą panienkę przy kasie.
Groził jej zwolnieniem z pracy
Lub naganą w każdym razie,
No… bo on z jej dyrektorem
Osobiście od lat zna się!
Jest poważanym chirurgiem
Z dużą pozycją społeczną,
A kasjerka musi zawsze
Mieć drobne oraz być grzeczną!
Jego żona próbowała
Jakoś ułagodzić męża,
Lecz rozjuszony elegant
Nie dawał się jej okiełznać.
W kolejce cisza panuje.
Wszyscy są skonsternowani.
Nikt nie reaguje, żeby
Chamskie zachowanie zganić.
Przepchnąłem się więc do kasy
I położyłem przed „panem”
Jedną dziesięciogroszówkę,
Bo mniejszych monet nie miałem.
Wszystko odbyło się szybko,
W ciszy, bez żadnego słowa.
On poczerwieniał jak glista –
Na ryby czerwony robak.
Zaklął pod nosem i wyszedł.
Żona za nim potruchtała.
Spojrzałem na panią w kasie,
A ona… cicho płakała.
Ta kupka nieszczęścia miała
Identyfikator mały:
Jestem…(tu imię), uczę się,
Bądź dla mnie wyrozumiały.
Facet miał szczęście, że uciekł
A wraz z nim jego żonunia.
Wygarnął bym mu co nie co,
Ale tak, żeby zrozumiał!!!