Jestem kelnerką w kawiarni.
Zwykle prawie komplet mamy.
Ale raz z pewnym klientem
Zostaliśmy nagle… sami!
Facet był dość specyficzny.
Rozejrzał się i powiedział:
„Nooo, w końcu się doczekałem,
Że sam z tobą będę siedział.
Czy wiesz, co ci teraz zrobię”?
Oblałam się zimnym potem,
Ale nie straciłam ducha.
Zdjęłam ze stopy pantofel
I postanowiłam się bronić
Przed grożącym mi napadem.
Lecz nagle zaschło mi w gardle,
Więc schowałam się za ladę.
On dokończył swoją kwestię:
„Zjem cię, tak jak zawsze jadam”
I wziął na łyżeczkę sernik,
Do którego dotąd… gadał.
Uśmiechał się przy tym błogo
I oczami mrugał nie raz.
Aż się na usta cisnęło:
Śmiał się jak głupi do sera…