Gdzie empatia?

Jestem mechanikiem sprzętu

Klimatyzacyjnego.

Wykonuję też naprawy

Osprzętu chłodniczego.

 

Wezwano mnie, bym naprawił

Klimatyzację w biurowcu.

Budynek kilkupiętrowy,

Taki średni wśród wieżowców.

 

Stałem właśnie na drabinie,

Kiedy syreny zawyły.

Alarm przeciwpożarowy!

Puste hole wnet ożyły.

 

Ludzie z pokoi biurowych

Wybiegli na korytarze,

Żeby się ewakuować,

Bo tak im instrukcja karze.

 

Ktoś potrącił mą drabinę

Z taką siłą, aż przewrócił.

Upadłem z nią na posadzkę,

Nie mogłem się nawet poruszyć.

 

Na moje wrzaski o pomoc

Ludzie nie reagowali,

Bo bym ich tylko spowalniał,

Kiedy wszystko tu się pali!

 

Wnet wokół opustoszało.

Zostałem sam pod drabiną.

Spojrzałem na swoją nogę.

Całą kostkę miałem siną!

 

Nagle alarm odwołano.

To były „tylko ćwiczenia”.

Ludzie wrócili do pracy,

A dla mnie… nic się nie zmienia.

 

Leżałem tam pół godziny.

Sam wezwałem pogotowie,

Bo nikt znów się nie zatrzymał

Widząc, że wciąż leży  człowiek.

 

Z bólem czekałem na pomoc

W długich minutach koszmaru.

Miałem zgruchotaną kostkę,

Co ujawniono w szpitalu.

 

Tyle osób mnie widziało.

Żadna nie podała ręki.

To nie byli ludzie, tylko…

Korporacyjne kukiełki!

Dodaj komentarz