„Jak dobrze mieć…”

Mieszkam z rodzinką w „bliźniaku”.

Długo sąsiadowaliśmy

Z fajną, spokojną rodzinką.

Nawet się przyjaźniliśmy.

 

Ostatnio jednak sprzedali

Swoją połowę „bliźniaka”,

Wyprowadzili się z miasta –

Wyjazdu przyczyna taka.

 

Teraz mamy za sąsiadów

Parę starszych od nas ludzi,

Którym wciąż coś nie pasuje,

Szczególnie sąsiad marudzi.

 

A to nasz trawnik kosimy

W bardzo niestosownej porze;

A to późno się kąpiemy,

Lub rozmawiamy na dworze…

 

Za każdym razem pretensje

O rzeczy coraz to głupsze.

Zaczęłam już nawet myśleć,

Jak im można „nosa utrzeć”.

 

Ale oni byli pierwsi.

Mieliśmy nalot policji

W czwartek zeszłego tygodnia

Na mój dom i moich bliskich.

 

Zamieszanie było wielkie.

Prawie dostałam zawału!

O powodach i szczegółach

Dowiedziałam się nazajutrz.

 

Wszystko to przez moją pasję

Do hodowania różnych ziół,

Które od dawna stosuję

I to nawet częściej niż… sól!

 

Zawsze mam w zasięgu ręki

Moje „uprawy” z tymiankiem,

Miętą, bazylią, lubczykiem,

Natką, koprem, majerankiem.

 

Rosną na oknie, a wtedy,

Gdy którejś z nich potrzebuję,

Biorę nożyk i natychmiast

Ile trzeba odłamuję.

 

On mojej „hodowli” zioła

Głupio uznał za „marychę”

I powiadomił policję.

No i… na debila wyszedł!

 

Oczywiście nie przeprosił.

Kiedy policjanci wyszli,

Popatrzył spode łba na mnie.

Chyba wiem, co miał na myśli…

 

Dodaj komentarz