Jak w bajce…

Studiuję weterynarię.

Właśnie odbywam praktykę.

Każdego dnia coś nowego

Widzę i pracuję przy tem.

Dziś przyszła babunia z suczką

Ubraną w psią sukienusię.

Jest czerwiec, trzydzieści stopni,

A suczka w takim „luksusie”!

To papillon, więc futerka

Dosyć dużo ma na grzbiecie.

Przez to wydaje się tęga.

 

Lekarz każe zdjąć sukienkę,

Żeby przebadać pacjentkę.

Babcia odmawia, bo suczka

Będzie się wstydziła przecież!

Poprosiła, żebym wyszła,

Wtedy będzie mała suczka

Troszeczkę mniej skrępowana

I pozwoli dotknąć brzuszka.

 

Badanie psa się odbyło.

Piesek cierpiał na niestrawność.

Był wyraźnie przekarmiony.

Widać, że biegał dość dawno.

 

Troszkę dziwna sytuacja,

Jednak zbyt długo nie trwała.

W końcu ekscentryczna babcia

Rzeczywiście oszalała

Wtedy, kiedy weterynarz

Usiłował jej tłumaczyć,

Że:               – w lecie jest zbyt gorąco,

By pieskowi „wkładać gacie”.

                              – Psom niepotrzebne ubranka,

Bo to dla nich bardzo groźne.

                          – Szczególnie zaś papillony

Trzeba traktować ostrożnie,

Bo w ich futerku insekty

Zalęgną się dużą chmarą.

Stąd choroby, uczulenia.

Piesek będzie ich ofiarą!

 

I to był początek kłótni.

Babcię poniosła ambicja.

Złapała suczkę za ciuszki

I szybciej nim weszła, wyszła.

 

Nazwała nas rzeźnikami

I oprawcami zwierzątek.

Nie mamy nic miłosierdzia

Dla tych małych niebożątek!

 

Umieściła swoją psinę

W „przedpotopowym” wózeczku,

Który przed wieloma laty

Służył niejednemu dziecku.

 

Tak jak się u nas zjawiła,

Bardzo szybko odjechała.

Czy może w innej lecznicy

Pomocy będzie szukała?

Dodaj komentarz