Byłam wczoraj na spacerze
Z babcią i Jej czworonogiem.
To pies obronny bez rasy:
Bokser skrzyżowany z dogiem.
Babcia sama od lat mieszka.
Pies jest dla Niej jak rodzina.
Duży, mocny. Babcia przy nim
To taka mała kruszyna.
Idziemy razem ulicą.
Nie wiadomo z jakich przyczyn
Pies gwałtownie szarpnął babcią
I urwał się jej ze smyczy.
Co mu się stało, że uciekł?
Żadna z nas nie zna powodu.
Popędził jak oszalały
Wprost pod koła samochodu!
Straszne, gdy kogoś bliskiego
Wielkim uczuciem darzycie,
A wtem nagle, niespodzianie
Widzicie, jak traci życie.
Babcia w szoku, co rozumiem.
Dla mnie to też trudna chwila.
Chcę ją pocieszyć jak umiem.
Przecież straciła pupila!
Nie zdążyłam. Ona pierwsza
Do mnie jednak się odzywa:
„Chciałabym, by on ocalał,
A tyś… leżała nieżywa”!