Dzisiaj byłam na zakupach
Z mężem i dwiema córkami.
Młode bardzo mnie wnerwiły
Szczeniackimi zagrywkami.
Wygłupiały się na przemian.
Śmiały się też z byle czego.
Wciąż je upominałam, by
Nie robiły nic głupiego.
Jedna drugą nakręcała
Do nowych psot i wygłupów.
W końcu starsza idąc tyłem
Dała swym wybrykom upust.
Wychodziliśmy z marketu.
Wtedy ona roześmiana
Nie widząc drogi przed sobą
Wpadła na starszego pana.
Na moją głośną uwagę:
„Co się mówi, jak przypadkiem
Ktoś na kogoś nagle wlezie
I potrąci go swym zadkiem”?
Córka nie reagowała.
Dziś nie dla Niej słowny straszak.
Starszy pan zareagował:
„Bardzo panienkę przepraszam” …