Mieszkamy wraz z moją Mamą
Samiutkie po stracie taty.
Ja mam dwa urocze koty,
A Mama hoduje kwiaty.
Zostawiłam w domu z Mamą
Na czas wyjazdu na wczasy
Me ukochane kociaki,
Dwa pieszczotliwe głuptasy.
Kiedyś mama obejrzała
Program o behawioryście,
Takim czarodzieju zwierząt,
Wielkim w swym fachu artyście!
Szczególnie Ją zaciekawił
Fragment, bo to sztuka wielka,
O tym jak nauczyć kota
Załatwiać się do… kibelka.
Ale to zignorowała,
Bo te dwa kociaki przecież
Załatwiały się przykładnie
Do piasku w swojej… kuwecie.
Kiedy zaczęło już „pachnieć”,
Bo z piasku stało się błotko,
To wtedy postanowiła
Dać „nauczkę” małym kotkom.
Zabrała im kuwetki, bo
„Kot wieki z ludźmi przebywa
I one powinny wiedzieć,
Jak mają się zachowywać.
To przecież kotki rasowe,
A nie jakieś tam dachowce.
Kulturalne zachowanie
Nie powinno być im obce”!
Rasowość, według mej Mamy,
To jest coś, co się przekłada
Na niezwykłą intuicję:
„Wypada” lub „nie wypada”.
A one, co nie dziwota,
Zrozumiały tylko tyle,
Że mogą swoje potrzeby
Zawsze załatwiać „gdzie byle”.