Mieszkam na małym osiedlu
Domków jednorodzinnych.
Mamy tu swoją parafię
Oraz własny Urząd Gminy.
Czekaliśmy na „kolędę”.
Wszystko już przygotowane:
Krzyż oraz świeczki na stole
Białym obrusem przybranym.
Wodę w kościele święconą
Na talerzyk już nalałam.
W ręku trzymam zapalniczkę…
Bardzo się denerwowałam.
Ksiądz już chodził w okolicy.
Ja też od okna do okna,
Bo chciałam na progu domu
Z Wielebnym dzisiaj się spotkać.
Bezwiednie dla siebie samej
Zapalniczką wciąż pstrykałam.
Gdy Go zobaczyłam wreszcie,
To ręką mu pomachałam.
Wystarczyła jedna chwila,
Żeby zapalniczki płomień
Podpalił fałdy firany.
Zauważyłam to w porę.
Kiedy ksiądz był tuż przed progiem,
Zdążyłam zadusić ogień.
Jednak wielebny coś wyczuł.
Nim nas pokropił kropidłem,
Pochwalił, że w naszym domu.
Pachnie… kościelnym kadzidłem!