Jestem lekarzem rodzinnym.
Dziś wracając ze szkolenia
Byłam mimowolnym świadkiem
Nieszczęśliwego zdarzenia.
Jadące z przeciwka auto
Zjechało nagle do rowu.
Droga śliska, wpadło w poślizg.
Nie ma innego powodu.
Bez zwłoki się zatrzymałam,
Żeby udzielić pomocy.
Kierowcy nic się nie stało,
Natychmiast z auta wyskoczył.
Jednak jego pasażerka
Miała czoło skaleczone,
A półtoraroczne dziecko
Było bardzo zakrwawione.
Nie mieli zapiętych pasów.
Rany dziecka są dotkliwe
Wskutek tego, że niestety
Uderzyło w przednią szybę.
Wezwałam natychmiast erkę
I ratowałam chłopczyka,
Który był już nieprzytomny
I bardzo ciężko oddychał.
Przyjechało pogotowie
I pokrzywdzonych zabrało.
Zostawiłam swe namiary,
Gdyby mnie potrzebowano.
Dziś zadzwoniła kobieta,
Że jej dzieciaczek nie żyje
I mnie o to oskarżyła
Grożąc mi, że mnie zabije.
Ja mu główkę uszkodziłam
Źle udzielając pomocy,
A ponadto gdzieś zgubiłam
Synka ukochany… kocyk!
Nie ja jechałam bez pasów
Z małym dzieckiem na kolanach.
Najłatwiej jest swoją winę
Na niewinnych ludzi zwalać