W pasażu miejskiej galerii
Jest mała „budka” z lodami.
Tylko ja tam obsługuję.
Pracuję całymi dniami.
Praca jest dość monotonna.
Nic się nie dzieje. Jest nudno.
Lecz dzisiaj trafił się klient,
Że z nim… na wyspę bezludną!
Nie dość, że przystojniaczek,
To dał mi do zrozumienia,
Że natychmiast między nami
Zadziałała jakaś chemia.
Nieustannie patrzył na mnie,
Gdy ze smakiem zjadał loda,
A na odchodnym wyszeptał,
Że bardzo ładnie wyglądam.
Patrzyłam zauroczona.
Gdy po chwili ochłonęłam,
Spadła mi z oczu zasłona.
Dotarło do mnie pomału,
Iż nie dość, że nie zapłacił,
To… nie zostawił namiarów!