W tak zwanym toksycznym związku
Byłem przez ponad dwa lata
Ciągle bity, poniżany.
Ta kobieta – istny szatan!
Wtedy gdy byliśmy sami,
Wyzywała mnie karczemnie,
Ale w towarzystwie „była”
Wielce zakochaną we mnie.
Bałem się z nią zerwać. Jak raz
Tylko napomknąłem o tym,
To w nocy stłukła mi szyby
Wyzywając od miernoty,
Wykrzyczała, żebym wiedział,
Że gdy tylko ją porzucę,
To natychmiast mnie zaj**ie,
Albo po prostu zatłucze.
Przed czterema miesiącami,
Gdy jechałem na spotkanie,
Zadzwonił do mnie mój ojciec
I powiedział z zatroskaniem,
Że mama leży w szpitalu
Zabrana przez pogotowie.
Tam też zaraz pojechałem
Dowiedzieć się o jej zdrowie.
Ona była na OIOM-ie
Nieprzytomna, taka biedna.
Zdążyłem w ostatniej chwili
Żeby się z mamą pożegnać.
Do dziewczyny nie poszedłem.
Nie miałem głowy do tego.
SMS-a jej wysłałem
Z wyjaśnieniami, dlaczego.
W środku nocy wpadła do mnie.
Od najgorszych wyzywała
I zaczęła rękoczyny…
I tu miarka się przebrała.
W stresie żyłem kilka godzin,
Aż wreszcie nie wytrzymałem.
Dałem jej „z liścia” po twarzy
I z mego domu wygnałem.
Już za tydzień mam rozprawę
Z powództwa byłej dziewczyny.
Jestem skarżony o przemoc
I bardziej wymierne czyny:
O pobicie, poniżanie,
Kradzież i… podarcie rajtuz
Podczas nieudanej próby
Usiłowania… gwałtu!