W zeszłym roku, gdy pandemia
Była w Polsce wszechobecna,
Szedłem do sklepu, gdy nagle
Stała się sprawa dość hecna.
Wtedy to niespodziewanie
Na ulicy przed marketem
Zostałem „obrabowany”
Przez faceta „pod czterdziechę”.
Co mi skradziono? Pytacie.
Nie z zakupami siateczkę,
Nie zegarek albo portfel.
Ukradziono mi maseczkę!
Jakiś podrażniony koleś
Zerwał mi ją nagle z twarzy!
Nie myślałem, że mi kiedyś
Coś takiego się przydarzy.
Uciekł krzycząc, że bez maski
Go do sklepu wpuścić nie chcą.
Ale ludzie go złapali
I wrócili z nim do Tesco!
Jeszcze tego samego dnia
Zadzwonił do mnie Sanepid
I zarządził kwarantannę,
Bo tak nakazuje przepis.
Następnego dnia, już z rana
Miałem objawy zarazy.
Przeszedłem covid łagodnie,
Choć mogło się gorzej zdarzyć.
Lecz przez cały czas choroby
Śniłem mściwie, tak jak prostak,
Że złodziej mojej maseczki
Chociaż do sklepu się dostał,
Złapał ode mnie choróbsko
W niespodziewanym bonusie,
I kradzież mojej maseczki
Nie kalkulowała mu się.