Przyszłam do pracy „na nockę”
I zastałam szefa w biurze.
Zdziwiłam się, bowiem nigdy
Nie zostawał w pracy dłużej.
Patrzyłam na strzęp człowieka
Z całą twarzą mokrą od łez,
Jakby doznał w jednej chwili
Mnóstwa porażek albo klęsk.
Spytałam, czy coś się stało,
Że jest tutaj, a nie w domu?
Czy mogłabym w jakiś sposób,
Lub w czymkolwiek jemu pomóc?
Rozpłakał się jeszcze bardziej
Wyznając mi, że jest dureń,
Gdyż powiedział swojej żonie,
Że się we mnie podkochuje.
Jestem nową pracownicą.
Nie znam szefa zbyt dokładnie.
Mam męża i dziecko w drodze,
Więc dlaczego padło na mnie?