Dobrze pamiętam te czasy,
Gdy był szał na „Gadu – Gadu”.
Choć bez głosu i bez wizji,
Ale zadawało czadu.
Wtedy tylko się pisało.
Całe noce zarywano,
Żeby „pogadać” na żywo.
Spało się dopiero rano.
Ja także uległam modzie.
Miałam dość dużo znajomych.
Rodzice byli przeciwni,
Do snu musieli mnie gonić.
Zawsze łączyłam się wtedy,
Kiedy rozmówca był „one line”.
Bardzo często rozmawiałam
Z chłopakiem imieniem Konrad.
Nie zdawałam sobie sprawy,
Że gdy łączność „off line” była,
Wiadomości dostarczano,
Gdy osoba się włączyła.
Wtedy mi się wydawało,
Że co się wtedy pisało,
Po prostu trafiało w nicość
I wszystko gdzieś przepadało.
Któregoś razu, gdy Konrad
Zgłosił status „niedostępny”
Wysłałam mu piękny liścik,
Potem drugi i następny…
Nie zmienił swego statusu.
Więcej już z nim nie „gadałam”.
Nie podobało mu się, że
Miłość mu swoją wyznałam.