Nieskończoność, któż ją pojmie?
Z tym pytaniem to nie do mnie.
Filozofom się nie śniło,
Żeby coś się nie skończyło.
Jednakże matematycy
Dawno chcieli się doliczyć
Do czegoś największego,
Ale określonego.
No i wyszło im z tego,
Że jest coś nieskończonego,
Największego, ogromnego:
To nieskończoność
Nieskończoności.
Nieskończoność, tak jak wieczność,
To największa i jedyna
Pewność, że co się zaczyna
Może trwać aż po bezkresność.
Pierwszy z rzędu przykład podam.
To z podstawówki – półprosta.
Ma początek, nie ma końca.
Lecz odcinek ma swój koniec
Jak każda linka w balonie,
Jak obywatelska swoboda.
Ale ma także początek,
Tak jak każdy weekend, w piątek.
Linii prostej w obie strony
Przebieg zaś jest nieskończony,
A więc mówiąc znacznie prościej,
Dąży do nieskończoności.
Nieskończoność poza nami,
Ludzkimi doświadczeniami?
Czy człowiek to jest istota,
Co tylko „od – do” się miota,
We wszystkim ograniczona?
Czy dla człowieka konieczne
Jest li tylko życie wieczne?
Nie! Jest także inna „cnota”
Nieograniczona niczym.
To tylko ludzka głupota
Którą niejeden z nas ćwiczy.