Mam kolekcję starych monet.
Zbierałem ją całe życie.
Jeszcze teraz wciąż się staram,
By ją uzupełniać skrycie.
Zebrałem już trzy klasery,
Każdy inny, bo kupione
W miarę „rozrostu” kolekcji
Akceptowanym przez Żonę.
Pewnego dnia gdy wróciłem
Szybciej niźli zwykle z pracy,
Zobaczyłem mego Synka,
Jak się mym zbiorem „bogaci”.
Na domiar złego razem z Nim
Młodsza córcia też tam grzebie,
Żeby więcej od braciszka
Zagarnąć „łupu” dla siebie.
A co na to moja Żona?
Powiedziała: „Się nie spinaj,
Bo przecież po Twojej śmierci
I tak wpadną w ręce syna”.