Nowoczesny
Po miesiącu „randkowania”
Z nowo poznanym facetem
Byliśmy na „city-break”-u…
Niestety, to jednak nie ten!
Wcześniej była między nami
Jakaś „chemia”, przyciąganie.
Lecz już po podróży czułam,
Że tak jednak się nie stanie.
Początkowo pomyślałam,
Że to podróż samolotem
Źle na Niego oddziałuje,
Lecz nie lepiej było potem.
Kiedy podróż się skończyła,
Żegnał się ze mną słowami:
„Nie spotkamy się już więcej.
Nie ma chemii między nami”.
„ A dlaczego”? zapytałam.
„Bo jesteś snobką”, powiedział.
„ A cóż takiego zrobiłam?
„Książki wolisz, nie mass-media!”
Jego zdaniem, i nie tylko,
To zupełnie nienormalne,
By w dwudziestym pierwszym wieku
Egzystować… niemedialnie.
Jego zdaniem czytać książki,
To robić tylko na pokaz.
Ale to jeszcze nie wszystko:
Nie mam nawet swego… bloga!!!
Szanse
Ojciec zwykł mawiać znajomym,
Że prawda o mnie jest taka:
„Prędzej Rosja Mistrzem Świata,
Niźli ja znajdę chłopaka”.
Rzecz jasna chodzi o futbol,
Bo ojciec to wierny kibic
Lewandowskiego i Polski,
No i „Kolejorza” z Gliwic.
Matka zdziwiona spytała,
Czy Ruscy już nie zostali
Wykluczeni z tych rozgrywek,
Gdy na Kijów najechali?
Ojciec potwierdził, lecz uznał,
Że szansa jest mimo wszystko …
Mama przyznała Mu rację…
Widocznie jest pesymistką.
Taka śliczna
Dość długo pracuję w… szkole.
Od lat jestem wychowawcą.
Oprócz bycia tylko „belfrem”,
Staram się też być… doradcą.
Od lat obserwuję młodzież.
Uczę polskiego w liceum.
Jednak funkcja wychowawcy,
To jest prawdziwe ekstremum.
Młodzież w wieku dojrzewania
Często złe chwile przeżywa.
Zawsze, gdy tylko potrzeba,
Staram się taktownie wpływać.
Ostatnio zauważyłam,
Że jedna z lepszych uczennic
Opuściła się w nauce.
Dwóje to… efekt znamienny.
Wezwałam do szkoły rodziców,
By o Córce porozmawiać.
Może są w domu problemy
Lub coś inne Ją osłabia?
Ojciec był bardzo przejęty,
Matka powtarzała w kółko,
Że córka jest „…taka śliczna –
Policzki, nosek i czółko!
Po kolejnym takim tekście
Wkurzyłam się i spytałam:
„Co wspólnego ma ocena
Z tym, jak Ona wyglądała”?
Matka z dumą mi odrzekła,
Że córka jest śliczna taka,
Że nie musi się starać, by
Zdobyć każdego chłopaka.
Gdy będzie chciała, to wtedy
Wybierze sobie takiego,
Który o Nią zadba w życiu…
Oczywiście bogatego!
Zdrowy?
Ma Ukochana zakłada
Czepek na swoje blond włosy
Zawsze przed pójściem do łóżka,
A ma bardzo długie „kosy”.[1]
Szczególnie wtedy, gdy mamy
Zamiar troszkę poswawolić,
Bo nie lubi, kiedy coś Jej
Na poduszeczce… „dyndoli”.
Kocham Ją i respektuję
Te fobio-ograniczenia.
Ale z czasem coś, niestety,
I we mnie także się zmienia.
Powtarzana sytuacja
We mnie odruch wyrobiła,
Że zupełnie niespodzianie
„Wola boża” mnie chwyciła.
Mam w pracy fajnego kumpla.
Dość długo się przyjaźnimy.
Często też się… wygłupiamy
I zawsze się przy tym… bawimy.
Właśnie miał napad „głupawki”.
W założonym na łeb czepkiem
Skakał wokół mnie ze śmiechem
Kołysząc biodrami z wdziękiem.
Ja z przerażeniem wyczułem,
Że zrobiłem się „gotowy”.
Pójdę do seksuologa,
Bo chyba nie jestem zdrowy.
[1] Kosy – inaczej warkocze
Poza zasięgiem
Przyszła teściowa, niestety,
Jest kobietą bardzo wścibską
I bez przerwy nam się wtrąca
Zawsze, dosłownie we wszystko.
Mój chłopak zwykle Jej bronił
Szukając różnych tłumaczeń.
Jednak wczoraj musiał przyznać…
Jej znów odbiło raczej.
Przyszła do nas niespodzianie,
Żeby nam pokazać pilnie
Sukienkę na nasze wesele
I kościelne i cywilne…
To ma być sukienka dla… mnie!
Kupiła ją bez pytania
I najmniejszej konsultacji,
Że ma właśnie taki zamiar.
Ślub będzie, lecz kiedy indziej.
W innym mieście, w innym czasie.
Musimy być niezależni
Tam, gdzie nie sięga Jej zasięg.
Tu wypada zacytować
Przemyślenie moje nowe:
„Szczęście małżeńskie jedynie
Poza zasięgiem… teściowej”!
Przyganiał kocioł…
Dziś pojechałem po bułki,
Bo na niebie dużo chmurek.
Zanim wszedłem do piekarni,
Rower oparłem o murek.
Nie było wielkiej kolejki,
Więc kupiłem dosyć szybko.
Obok roweru stał facet.
W torbie miał także… pieczywko.
Zaczął się na mnie wydzierać,
I to niewybrednym słowem,
Że „tutaj nie ma parkingu,
A ty postawiłeś… rower!
Zagrodziłeś ludziom przejście
Narażając na nieszczęście.
Jesteś chyba powalony,
Głupi, niezrównoważony”!
A właśnie tym miejscu chodnik
Jest wyjątkowo szeroki.
Autem można tu zawrócić,
Burtnik[1] nie jest za wysoki.
Przekonany, że to szajbus,
To po prostu go olałem.
Trochę jeszcze się wydzierał,
Ale nie reagowałem…
…Po dłuższej chwili zaprzestał.
Widać, że troszkę się… spieszył.
Wsiadł do swojego gruchota,
Co… stał na przejściu dla pieszych!!!
[1] burtnik – inaczej krawężnik
Dozorca…
Przez wiele lat nie jeździłem
Na wakacje, bo nie mogłem,
Gdyż na życie nie starczało.
Czasy były bardzo… podłe.
Przez calutki ten zły okres
Sporo mi się uzbierało
Przeróżnych kompletów… kluczy,
A w szufladzie miejsca… mało.
Dlaczego mam tyle tego?
Bo przecież, gdy braknie pana
Flora i fauna sąsiadów
Musi być dopilnowana.
Dokarmiałem złote… rybki,
Chomiki, papugi, myszy
I inne drobne stworzonka,
O których rzadko się słyszy.
Ale w tym roku wyjeżdżam!
Na tę wieść moi sąsiedzi
Obrazili się okropnie.
Mam dość już ichnich odwiedzin!
Każdy ma do mnie pretensje,
Że postępuję… niegrzecznie!
Bo… wykupili już wczasy,
Gdyż nic nie mówiłem wcześniej!
Teraz nie wiedzą co zrobić,
Bo roślinki i zwierzaczki
Muszą mieć pełną opiekę,
A na „najmitę”… nie starczy!
Poradziłem: „Ciągnąć losy.
Wyłońcie z siebie pierwszego,
Który dopilnuje trzódki”;
A za roczek… następnego.
Telefony, telefony…
Szedłem spokojnie ulicą.
przez telefon Rozmawiałem.
Nagle z tyłu jakiś chłopak
Zaatakował mnie ciałem.
Upadłem. Telefon wypadł
I potoczył się pod ścianę.
Ja upadłem, noga boli.
Myślałem, że ją złamałem.
On go podniósł i w pośpiechu
Uciekł. Nawet nie zauważyłem
W którą stronę trzeba gonić,
Bo zdenerwowany byłem.
Byłem bez szans z tym chłopakiem
Noga boli, ledwo łażę,
Lecz zdesperowany wołam:
„Znam ojca i cię kojarzę”!
Ku memu zdziwieniu chłopak
Zatrzymał się i popatrzył
Na mnie z dużą rezygnacją.
Wydawał się dużo starszy.
Wrócił do mnie z telefonem.
Wyciągnął rękę i… warknął:
„No i ch*j”, po czym się schylił
I… na obuwie mi charknął.
Ja stałem jak oniemiały,
A on z szerokim uśmiechem
Przywalił mi telefonem
Wołając: „Ale jest w dechę”!
Tym swoim chamskim wyczynem
Okazał swą butę i wzgardę.
Ja jestem bez telefonu,
Ale mam… rozciętą wargę.
Erzac
Studiuję, mam akademik.
Mieszkam razem z koleżanką.
Sytuacja dość niezręczna,
Nie jest zbyt dobrą kompanką.
Zauważyłam, że ona
Już od dość dłuższego czasu
Podkrada kosmetyki
Z mego „tajnego” zapasu.
Czy myśli, że jestem głupia?
Że nie widzę procederu?
Widziałam to od początku,
Ale ja nie jestem … sknerą.
Tolerowałam to myśląc,
Że jej potrzebny dla… zdrowia,
Jest to krem na hemoroidy.
Przecież nie będę go chować.
Przepisał mi pan doktor.
W aptece mi go zrobiono.
Był w specjalnym pudełeczku,
Oznakowanym czerwono.
Zauważyłam dość późno
Że Ona tym kremem smaruje
Co jakiś czas twarz i szyję,
No i się tym… delektuje!
Całe nieporozumienie
Wynikało z tego, że ja
Przełożyłam go do innego
Opróżnionego już słoja.
Wstyd mi było przed innymi,
Ze leczę się na „wstydliwość”.
Ona tego nie wiedziała…
Czy Jej mówić? Mam wątpliwość.