Staż przedmałżeński

Dziewczyna brata bliźniaka

Powiedziała mu w zachwycie,

Że jest dla niej ideałem

I z Nim pragnie spędzić życie.

 

Chce z Nim założyć rodzinę,

Kupić dom z małym ogródkiem.

Najchętniej to już, od razu,

Bo życie człowieka krótkie.

 

Ona jest niesamowita.

Mówiła, że jest gotowa

Zacząć z Nim małżeńskie życie.

Sam usłyszałem te słowa.

 

Wypadałoby się cieszyć,

Ale nie jestem naiwny.

Egzaltacja przez nią gada.

Ich „staż” w tym związku to trzy… dni!

Ryzykant

Moja mama chce koniecznie

Zdawać na prawo jazdy.

Ma kompleks, bo w mej rodzinie

Ten dokument ma już każdy.

 

Za rok skończy „pięćdziesiątkę”

I postanowiła sobie:

„Nim dożyję do pół wieku,

To ja prawo jazdy zrobię”!

 

Niecały rok już Jej został,

Ale marudzi nam ciągle,

Że zupełnie nie da rady…

Tak jak by chciała to odwlec.

 

By dodać Mamie odwagi,

Poszłyśmy razem na jazdy.

Miała trudności, to prawda,

Ale problemy ma każdy.

 

Po treningu Jej instruktor

Zadał nam jeszcze pytanie:

„Czy następnym razem mogę

Sfilmować jazdę tej pani?

Bo żona nie chce uwierzyć,

Że jak na placu pracuję,

To każdego dnia bez przerwy

Życie swoje ryzykuję”.

Wężykiem…

Byłam ze swoim chłopakiem

Na festiwalu muzycznym.

To jest cykliczna impreza.

Ma swoich fanów rozlicznych.

 

Zawsze staram się pod sceną.

Zająć najlepszą „miejscówkę”.

Muszę tam być przed innymi,

A to oznacza… głodówkę.

 

Żeby poczekać na koncert

Trzeba z sobą mieć wałówkę,

Albo wcześniej zjeść. „Na zapas”

Pożarłam niejedną… parówkę!

 

Byłam syta, więc… czekałam

Razem ze swoim chłopakiem.

Pod sceną już coraz ciaśniej.

A ja czuję mdłości jakieś.

 

Po chwili czuję, że jeśli

Nie zdążę na czas do ustępu,

To będzie dramat totalny.

Nie będzie to zapach perfum!

 

Chłopak chwycił mnie za rękę

I drogę torował w tłumie.

Jakaś laska pomyślała,

Że to „wężyk” z ludzi sunie.

 

Uchwyciła mnie za rękę

I za nami podążyła

Wiele następnych „ogniwek”

W ten sam sposób dołączyła.

 

I takim oto sposobem

Do toi-toia mnie zholował

Łańcuch z „koncertowych” fanów,

Choć mnie leciało po nogach…

Riposta

Jestem w dość wysokiej ciąży

I wiem to, że z bliźniaczkami.

Cieszę się, ale nie radzę

Sobie teraz z hormonami.

 

Dziś, aż przez dwie godziny,

Płakałam, że kot się boi,

No bo usiadł na kolanach

Mego męża, a nie moich.

 

To, że zawsze do tej pory

Od siebie go odganiałam,

Nie miało wcale znaczenia.

Dzisiaj właśnie tego chciałam!

 

A kot pomny dawnych czasów

Nawet się do mnie nie zbliża.

Mąż się śmieje, że celowo

Teraz się na mnie „odgryza”.

 

Wahanie

Moja żona przez trzy doby

Do mnie się nie odezwała,

Bo tak Jej Cyganka – wróżka

W przepowiedni nakazała.

 

Absurdalna sytuacja.

Ale muszę przyznać jednak,

Że wytrzymałem tę ciszę

I… nie była to tragedia!

 

Po następnych, już normalnych,

Trzech dobach wspólnego życia

Muszę przyznać, że te pierwsze

Były wprost nie do przebicia!

 

Były to dla mnie naprawdę

Najlepsze dni, tu się waham,

Czy w ostatnich trzech miesiącach,

A może w ubiegłych… latach?

Zadra

Narzeczona lubi robić

Wszystkim oraz sobie zdjęcia,

Ale nigdzie ich nie zgrywa,

Bo nie ma o tym pojęcia.

 

Kupiłem Jej w tajemnicy

Na foty cyfrową ramkę,

Żeby miała w Dzień Urodzin

Przydatną Jej niespodziankę.

 

Potem skonfigurowałem

Tę ramkę z Jej telefonem

I za pośrednictwem „chmury”

Zdjęcia będą „utrwalone”.

 

Będzie do nich miała dostęp

Bez obciążania pamięci

Komórki lub komputera

Dosłownie w jeden momencik.

 

Układ działał, ale Ona

Zupełnie nie wiedząc o tym,

Na imprezach psiapsiółkami

Nagrała filmy i foty.

 

Miałem podgląd bezpośredni

I wszystkie je oglądałem

Z narzeczoną w roli głównej.

Tego się nie spodziewałem.

 

Moja kochana kobieta

Po kątach się obściskuje

W kilku kolejnych knajpach

Z jakimś umięśnionym gburem!

 

Jej psiapsiółki też nie lepsze.

Używały co się zowie.

Te numery nigdy przedtem

Nie zalęgły mi się w głowie!

 

Odżałowałem wydatków,

Bo poznałem wreszcie prawdę.

Ta ramka mnie wyzwoliła,

Ale zostawiła zadrę.

 

I po krzyku…

Zatrąbiłem na parkingu

Na babkę, gdy wyjeżdżała.

Otworzyła swoje okno

I głośno mi nakrzyczała,

Żeby jej „nie poganiać, bo

Nic mi do tego, jak ona

Wyjeżdża z miejsca postoju”.

Była wyraźnie wk….ona.

 

Nie dała mi dojść do słowa,

A więc ugryzłem się w język

I nie ostrzegłem tej głupiej

I zarozumiałej jędzy,

Że ma siatkę z zakupami

Na dachu samochodziku.

Tylko patrzeć, jak ją zgubi…

 

No i było dużo krzyku…

 

Lakierowanie

Moja dziewczyna kupiła

Na „pchlim targu” mały stolik.

Tym „zabytkiem” chce upiększyć

Nasz dosyć skromny pokoik.

 

Przyrzekłem, że go odświeżę,

Niech tylko kupi gdzieś lakier,

Choć lepszą jest politura

Zwana potoczni szelakiem.

 

Nie powiedziałem Jej tego,

Że nabędzie politurę.

Tylko w sklepie dla artystów;

Mają ją tylko niektóre…

 

Kupiła lakier bezbarwny,

Ale taki do… paznokci.

Żeby go mi nie zabrakło

Nabyła w dużej ilości!

 

Trzydzieści pięć opakowań,

Czyli słoiczków z pędzelkiem,

W kilku sklepach kupowała –

W każdym ilości niewielkie.

 

Oczy wylazły mi z orbit,

Gdy zobaczyłem zakupy.

Musiałem mieć na mej twarzy

Wyraz niepomiernie… głupi.

 

Lecz zaraz Ją pocieszyłem:

„Twoja wiedza była błędna.

Oprócz takich do paznokci

Są też lakiery do… drewna”.

 

Wskazówka

Byłem przypadkowym świadkiem,

Jak młody, szykowny facet

Wykrzykiwał na ulicy:

„Partaczu! Za co ci płacę”!!!

 

Miał pretensję i oskarżał

Zegarmistrza, że mu zniszczył

Bardzo drogi zegareczek,

A teraz jeszcze mu pyszczy!

 

Oskarżał o to, że właśnie

Urwał tę mniejszą wskazówkę.

A to zegarek kosztowny,

Nie kupisz za byle stówkę.

 

Starszy pan stojąc spokojnie

Ze stoicką miną czekał,

Aż młody się uspokoi.

Nawet troszkę się uśmiechał.

 

Wreszcie powiedział te słowa:

„Jest pięć minut po trzynastej.

Obie wskazówki zegarka

Są dla oka jednym pasmem.

Ta dłuższa przysłania krótszą.

Niech pan poczeka troszeczkę,

A za chwilę pan zobaczy

Tę zniszczoną wskazóweczkę”.

 

Awanturnik spojrzał dziko,

Aż się troszkę zapowietrzył.

Uciekł, nawet nie przeprosił.

Czy nie mógł być ciut grzeczniejszy?