Kiedyś…

Matka mojego chłopaka

Wyszła właśnie na zakupy.

Nami owładnęła miłość,

„Chodź do mnie”, chłopak wyksztusił.

 

W miłosnym transie spytałam,

Czy jest pewien, że Jej nie ma,

Bo gdyby nas przyłapała,

Miałaby do gadki temat.

 

Wtem z łazienki usłyszałam

Głos wyraźny, chociaż głuchy:

„Ja się jeszcze nie ubrałam,

Żeby wyjść na te zakupy”.

 

Nigdy w moim krótkim życiu

Nie wstydziłam się jak wtedy.

Nie wiem czy Jej spojrzę w oczy.

Może za jakiś czas. Kiedyś…

Pociecha

Wywalono mnie z roboty.

Podobno się nie nadaję.

Straciłam humor, a rano

Coraz później z łóżka wstaję.

 

Mąż i synek ośmiolatek

Usilnie chcą mi pomagać,

Żebym odzyskała humor

I… zaczęła z Nimi gadać.

 

Podają rano śniadanie,

A obiad sami gotują.

Ja nie bardzo reaguję.

Oni po domu się snują…

 

Trzeciego dnia mój syneczek

Dał mi wiersz na pocieszenie.

Kilkakrotnie przeczytałam,

Bo wzruszyłam się szalenie.

 

Szczególnie zaś kilka razy

Na głos czytałam ten fragment,

Że ma najfajniejszą mamę

I czeka, aż Go przygarnę!

 

Synek mnie wtedy zobaczył.

Podszedł do mnie i wyksztusił::

Nie płacz mamo, ja nie chciałem.

Tata mnie do tego… zmusił”.

Pamięć

Byłam na zjeździe rodzinnym.

Było bardzo wielu gości,

Których większość raz widziałam

Za mojej wczesnej młodości.

 

Wtedy był to ślub kuzynki.

Miałam chyba dziesięć wiosen.

Chyba nikt mnie nie spamiętał.

Dziś jak dorosła się noszę.

 

Jednak nie, bo jeden z wujków

Witając się głośno wołał:

„Ale masz fajniutkie cycki!

Nikt takich nie ma dokoła!”

 

Chyba jednak wuj przesadził.

Można wdzięczyć się do laski

Kiedykolwiek i gdziekolwiek,

Ale  nie na…konsolacji!

Zaufanie

Podczas przysięgi małżeńskiej,

Właśnie składanej przed Bogiem

Wbiegł gwałtownie do kościoła

Nieznany mi młody człowiek.

 

Podążał w stronę ołtarza.

Miałem wrażenie, że szlochał

Krzycząc: „Nie zrobisz mi tego,

Przecież wiem, że ty mnie… kochasz!

Zaraz się chyba zabiję,

Nie przeżyję tej rozłąki”!

Słowa te kierował do mnie,

A nie w stronę mej małżonki.

 

Stanął na chwilkę przede mną

Z obliczem zalany łzami.

Oczekiwał mej reakcji.

Na tę chwilę nawet zamilkł.

 

A mnie wręcz zamurowało.

Nie byłem w stanie się ruszyć.

Nie wierzyłem, że tę bzdurę

Usłyszały moje uszy.

 

Nigdy w życiu tej postaci

Na oczy swe nie widziałem.

Musiał to być chory człowiek

Opętany jakimś szałem.

 

On w końcu wybiegł z kościoła

Głośno szlochając bez przerwy.

Ślub zawarty, ale z Żoną

Stargane mieliśmy nerwy.

 

Małżonka podczas wesela

Nadal była mocno struta.

Nie mam pewności, czy Ona

Nadal mi, jak kiedyś, ufa.

Miejscówka

Jechałam kiedyś ekspresem.

Kupiłam bilet z miejscówką.

Usiadłam na swoim miejscu,

Lecz trwało to bardzo krótko,

Gdyż wsiadła też starsza pani

I zaczęła się upierać,

Że zajmuję jej miejsce i

Mam je opuścić już teraz!

 

Pokazałam jej swój bilet,

Ale ona dalej drze się,

Że jestem niewychowana

I moje miejsce jest w… lesie!

 

Pewno mój fałszywy bilet,

Jest z kserografu podróbką.

Jak tylko przyjdzie konduktor

Rozprawi się ze mną krótko”!

 

Obok było wolne miejsce,

Więc się przesiadłam po prostu.

Kobieta z drwiącym uśmiechem

Jęła szykować się do snu.

 

Czytam sobie spokojniutko,

Aż tu nagle awantura!

Ta pani z mojej miejscówki

Coś do konduktora szura.

 

Wyzywała go po chamsku.

Też do lasu wysyłała.

Nie docierało do niej nic

Z tego, co ja usłyszałam.

 

A konduktor do niej mówił

Jak belfer do małych dziatek,

Że bilet na dzień wczorajszy

Nie uchroni przed mandatem.

 

Sknera

Za miesiąc będzie rocznica,

Gdy nie odbył się mój ślub.

Zamiast stanąć przed ołtarzem

Odwiedzam znajomy… grób.

 

Mój narzeczony, niestety,

Zmarł nagle przed naszym ślubem.

Chciałam za nim „iść do Niego”,

Ale przeżyłam tę próbę.

 

Nadal jeszcze to odczuwam.

Przechowuję suknię ślubną,

Welon, zasuszony bukiet

I pierścionek z perłą cudną.

 

To najdroższe mi pamiątki.

Nie mogę z nimi się rozstać.

Gdy oglądam je, to czuję

Blisko przy mnie Jego postać.

 

Dziś przyszła do mnie kuzynka,

Która wnet wychodzi za mąż.

Nie poznałam jej zbyt dobrze.

Jest spokrewniona z mą Mamą.

 

Wizyta niespodziewana.

Mama o tym nie wiedziała.

Kuzyneczka zażądała

Bez żadnego skrępowania,

Żebym jej swą ślubną suknię,

Bo jej potrzebna, oddała.

 

Dodatkowym argumentem

Jest, że trwa… moja żałoba.

Bez sensu jest, żeby taką

Ładną suknię w szafie chować.

 

Oczywiście odmówiłam,

Na co ona ze swą matką

Orzekły, że sknerę jak ja

Spotkać można nader rzadko.

 

Rozpowiedziały w rodzinie,

Że zazdroszczę ludziom szczęścia

Pod pretekstem nieudanej

Próby swojego zamęścia.

 

 

Szlaban

Kiedyś na jakiejś imprezie

Troszkę się za mocno spiłem.

Dostałem szlaban od ojca.

W domu chyba z nudów zgniję.

 

Zero kompa, Internetu.

Wyliczony czas na szkołę.

W domu ojciec mnie się ciągle

Czepia o byle pierdołę.

 

Pod koniec tygodnia z nudów,

Bez polecenia, sam z siebie…

Posprzątałem własny pokój.

Czy to dobrze? Tego nie wiem,

 

Bo… rodzice dorzucili

Mi jeszcze tydzień zakazów,

By zobaczyć, co dobrego

Może przynieść taki nadzór.

 

Wybrała…

Córeczka, jeszcze przedszkolak,

Bardzo lubi przebieranki.

Nie zakłada zwykłych ciuchów

W rodzaju bluzki, pidżamki…

 

Najchętniej zakłada stroje

Wymyślone lub bajkowe.

Wszystkie sama komponuje.

Pomagam jej w tym, jak mogę.

 

Zawsze stara się tę postać

Ożywić tańcem, czy gestem.

Odgrywa bajkowe scenki,

Czasem powie jakąś kwestię…

 

Wczoraj stała się… księżniczką,

Więc Jej zaproponowałem,

Że ja będę dla niej księciem,

Ale od Niej usłyszałem:

 

„Nie, tatusiu. Ty nie możesz,

Bo zbyt przystojny nie jesteś”.

Zobaczyła me zdziwienie,

Więc pocieszyła mnie śpiesznie:

 

„Tatku, nie smuć się, bo  bajki

Są dla każdego człowieka.

Jutro to ja będę Fioną,

A Tobie dam rolę… Shreka”.

Udało się?

Siostra jest samotną mamą.

W sytuacji awaryjnej

Zapytała, czy w ten wieczór

Pieczę nad jej córcią przyjmę.

 

Sytuacja dosyć ciężka,

Bo dzisiaj Malutka musi

Po raz  pierwszy w krótkim życiu

Zasnąć bez swojej  mamusi.

 

Przybiegłam. Nie było łatwo.

Cztery godziny czytania,

Opowiadania, karmienia,

Śpiewania i przytulania.

 

To z mojej strony, a z drugiej

Wołania mamy, płakania.

W końcu zmęczona usnęła.

Wyjść z sypialni miałam zamiar.

 

Nagle sygnał telefonu

Jak grzmot w nocną ciszę trzasnął.

To moja siostra pytała:

„Małej udało się zasnąć”?

Areszt w szybie

Wynosiłem worek śmieci.

W nim jak zwykle żarcia resztki,

Pieluchy nocne bliźniaków

I żwirek z kotka kuwetki.

 

Wiekowa winda, gdy wsiadłem,

Uznała, że to ta chwila,

By właśnie między piętrami

Spalił się stary zasilacz.

 

Na dworze upał,

A w windzie zaduch.

W worku bomba biologiczna.

Ja w niej utknąłem,

Znikąd pomocy.

Sytuacja wręcz tragiczna.

 

Po czterech godzinach stania

Naprawiono windę wreszcie.

Do dziś nie korzystam z dźwigu.

Nie chcę znów siedzieć w „areszcie”.