Osąd

Ja jestem samotnym ojcem

Dwóch nastoletnich dziewcząt.

Zawsze, kiedy idę z jedną,

Docierają do mnie zewsząd

Głosy pełne oburzenia

I widzę słane w mą stronę

Pełne pogardy spojrzenia.

 

Czasem padają wyzwiska

Od zboków i pedofili.

Gdy przechadzam się z obiema,

To ludzie są nawet… mili.

 

Widzą w naszej trójce tylko

Miłego ojca z córkami.

Lecz gdy idę tylko z jedną,

To już nie jestem wspaniały

I w oczach bliźnich z ulicy

Automatycznie się staję

Zwyrodnialcem, na którego

Trzeba zesłać boską karę.

 

Ubieramy się normalnie

Bez ekstrawagancji żadnych

I dlatego nie rozumiem

Ataków na nas tak jawnych.

 

Człowiek, w którego umyśle

Rodzą się te skojarzenia,

Sam zapewnie jest zboczony.

Innej motywacji nie ma!

O czasie

Nasz czteroletni syneczek

Ma serdecznego kolegę.

Razem chodzą do przedszkola

No i… mieszkają przez miedzę.

 

Bawią się też często w domu

Na zmianę w jednym lub w drugim.

Dziś wizyta dłużej trwała.

Czas zabawy był dość długi.

 

Powiedziałam im, że późno

I za pięć minut musimy

Iść już do swojego domku.

Chłopcom skwasiły się miny,

Ale zaraz zapytali,

(Pewnie, by na czasie zyskać)

Czy pięć minut to „jak ptaszek”,

Czy to tylko „mała liszka”?

 

Chodziło im pewnie o to,

Czy czasu dużo, czy mało.

Ale sedno zapytania

Bardzo poważnie wybrzmiało.

 

Powiedziałam Im, że wszystko

Od tego zależy tylko,

Jak  czuje to małe dziecko:

Czasem dzionek też jest chwilką.

 

Bo jak dzieciaki się bawią

Spokojnie, wesoło, grzecznie,

Wydaje się, że zabawa

Kończy się zawsze za wcześnie.

 

Jeśli jednak coś Cię boli,

Bo masz na przykład klamerkę

Zaciśniętą na noseczku,

To nawet małe pięć minut

Zmienia się w długą udrękę.

Wtedy czas biegnie powoli

Każdemu choremu dziecku.

 

Wyszłam na chwilę, by zebrać

Nasze rozrzucone rzeczy.

Wracam z powrotem po synka

I stałam się świadkiem… hecy!

 

Chłopcy leżą na tapczanie

Opatuleni kocami,

A spod pledów tylko widać

Małe…noski z klamerkami!

 

Wyselekcjonowała

Szef poprosił, bym zrobiła

Dla niego wstępną selekcję

CV na wolną posadę

I dała swe referencje.

 

Siedemdziesiąt procent zgłoszeń

Zanegowałam dlatego,

Że mym zdaniem żadne się nie

Nadawało do niczego.

 

Było wśród nich kilka fajnych,

Bardzo interesujących.

A ten, mym zdaniem najlepszy,

Był też w dodatku… gorszący!

 

Obiecujący kandydat

Nawet zamieścił… reklamę:

„Kręcę swoim przyrodzeniem” –

W sekcji „hobby” miał wpisane.

 

Założyłam, że ten głupi

Żart ktoś mu celowo zrobił

I wpisał te głupstwa w CV

Zupełnie bez jego zgody.

 

Zadzwoniłam więc do niego

I powiedziałam prywatnie,

Że musi wymienić CV

Na najbardziej… aktualne.

 

Facet bez żenady spytał,

Czy chodzi mi o „kręcenie”.

Przytaknęłam, a on na to”

„Takie już mam przyrodzenie.

Kręcę nim młynki, ósemki

I nie będę zbyt bezczelny,

Jeśli stwierdzę, że w „te klocki”

Ze mnie też fachowiec świetny”.

 

Bezsenność w Sieci

Sprzedaję poprzez Internet

Własnej roboty produkty.

Niezłe ceny proponuję.

Nie mam charakteru kutwy.

 

Na Facebooku mam swą stronkę

I tam „łapią” mnie klienci.

Piszą do mnie, zamawiają.

Interes się nieźle kręci.

 

Ostatnio nieznana pani

W zamówieniu napisała,

Co zamierza u mnie kupić.

Potem jeszcze nadsyłała

W odstępach chyba kwadranów

Serię takich wiadomości:

– „Czemu mi nie odpisujesz”?

-„Czy może  chcesz mnie zezłościć”?

-„Bo kupię to w innym sklepie”!

-„Nie masz nawet za grosz taktu,

Bo ignorujesz klientów

Bezczelnym brakiem kontaktu”!

 

Potem jeszcze na mej stronie

Zamieściła takie treści:

-„Brak kontaktu ze sprzedawcą.

To w głowie mi się nie mieści,

Że nie da się nic zamówić!

Nie polecam. Kup gdzie indziej!!!

Nie daj nawet pięciu groszy

Zarobić tej głupiej pindzie”!

 

To wszystko byłoby OK,

Bo klient ma zawsze rację

I w każdym momencie może

Wyrazić swoje frustracje.

 

Ale opisana akcja

Odbyła się w środku nocy!

Ja wtedy zwyczajnie spałam.

Internet nie śpi, więc łączy.

 

Nie zawsze można odebrać

Wiadomość, nawet dość pilną.

Mój sklepiczek nie jest służbą

Przez calutką dobę czynną.

Pierwszy raz mi się trafiła

Taka dość dziwna osoba.

Która nawet w środku nocy

Nie sypia, żeby kupować.

 

 

 

Nauczka

Panowie pewnie to wiedzą,

Że w tak zwanym „męskim świecie”,

Obowiązują zasady

Zachowania się w wucecie.

Bo w publicznej ubikacji

Przy „towarzyskim” sikaniu

Trzeba zachowywać odstęp,

Luz jednego pisuaru.

„Towarzyski” w tym przypadku

Znaczy tyle co: z kolegą,

Braćmi, kuzynami, ojcem

Wliczając też… znajomego.

Tę zasadę ja stosuję

Nawet w stosunku do innych.

To intymne, więc postronni

Podglądać się nie powinni.

 

Byłem na wakacjach z wujem.

Rodzice mieli dojechać,

Gdy tato dostanie urlop.

Ja nie mogłem się doczekać,

Więc z Nim, bo nie miałem kumpli,

Dużo czasu spędzaliśmy.

Byliśmy właśnie w lodziarni.

On te lody zafundował.

Przy nim człowiek się dokarmi…

 

Po jakimś czasie natura

Przymusiła mnie i Jego,

Byśmy poszli do WC-tu

Załatwić coś „niezwłocznego”.

Były tam trzy pisuary.

Zgodnie z tymi zasadami

Zajęliśmy skrajne miejsca.

Środek wolny między nami.

 

Do toalety wszedł koleś.

Stanął przy misce środkowej

Popatrzył na prawo, lewo,

Wzrok spuścił na linię bioder

Potem między siknięciami

Mruknął, że dziś by się chętnie

Spotkał z dwoma… penisami.

 

Już miałem się odezwać, że

Z pewnością nie skorzystamy,

Bo my jesteśmy rodziną

I nie jesteśmy gejami.

Nagle wujo mnie wyprzedził

I nie dał mi dojść do słowa

Mówiąc, że z nieznajomymi

Unika takich zachowań.

 

Gdy wyszliśmy z toalety

Ten „kolega” znów zagaił

I wujowi w barze piwo,

Albo dwa, chętnie postawił.

A wieczorem, już znajomi,

Poszli ze sobą do… łóżka.

To był dla mnie wielki szok!

Pierwsza życiowa  nauczka!

Kara

Szef zwolnił dyscyplinarnie

Naszą koleżankę, która

Nie przyszła bez uzgodnienia

Aż przez cztery dni do biura.

 

Jaki był powód absencji?

Uczestniczyła w wypadku

I niestety, jako „pieszy”

Nie wyszła z tego bez szwanku.

 

Pogotowie ją zabrało

Nieprzytomną do szpitala.

Lekarz  przez ponad dwie doby

Czucie przywrócić się starał.

 

Nie wiedząc o jej wypadku

Już po trzecim dniu absencji

Szef dał jej dyscyplinarkę

Uzasadniając w sentencji,

Że o swej nieobecności

Biura nie powiadomiła,

A to duże przewinienie

I na karę zasłużyła.

 

Kiedy tylko jej stan zdrowia

Troszkę się znormalizował

Przysłała maila szefowi

O „zaistniałych przeszkodach”.

 

Ona nie ma tu rodziny.

Jest singielką, mieszka sama.

Szef zwalniając ją z roboty

Postąpił jak zwykły złamas!

 

Cała firma go prosiła,.

By wycofał to zwolnienie,

Więc zmienił dyscyplinarkę

Na… zwykłe wypowiedzenie.

 

 

Porwana

Mieszkam z całą mą rodziną.

We wiosce „podszytej wiatrem”.

Do gór mamy niedaleko.

Wiatr to dla nas trwały natręt.

 

Ojciec dwa razy montował

Antenę satelitarną,

Lecz wiatr ją wkrótce porywał.

Cały wysiłek na darmo!

 

Znajdowałem tę antenę

Dość daleko, aż za stawem.

Ojciec chyba sfuszerował,

Mocowanie było słabe!

 

Sam chciałem ojcu pokazać,

Jak to się robi właściwie.

Zamontowałem fachowo.

Żaden wiatr jej stąd nie wyrwie!

 

Wytrzymała trzy miesiące.

Wczoraj wiało bardzo silnie,

Ale mimo to antenę

Trzymało bardzo solidnie.

 

Na tyle mocno, że wicher

„Specjalnymi” porywami

Wyrwał antenę jak piórko,

Ale… z kilkoma cegłami.

 

 

Jak cię widzą…

Zawsze mi się wydawało,

Że jestem mało kobieca,

Bo jak dotąd żaden chłopak

Jeszcze  na mnie nie… poleciał.

 

Jednak wszyscy mi mówili,

Że jest inaczej zupełnie

I nie mam się czym przejmować,

Bo kobiecość siedzi we mnie!

 

Więc wcale nie uważałam,

Że wyglądam na chłopaka.

Jak ktokolwiek o tym wspomniał

Gotowa byłam zapłakać!

 

Ale kiedyś poszłam z tatą

Na obiad do restauracji.

Przedtem chciałam umyć ręce,

Więc poszłam do ubikacji

 

Kończyłam właśnie „ablucje”,

Kiedy wpadła tam dziewczyna.

Lecz zaraz się wycofała,

Gdy tylko mnie zobaczyła.

 

Chciała sprawdzić, czy wybrała

„Trójkącik” zamiast „kółeczka”.

I wtedy do mnie dotarło,

Jaka to ze mnie „dzieweczka”.

Studniówka

Niedawno miałam studniówkę.

Wszystko było idealnie:

Tańce, humor, atmosfera,

Lecz skończyło się fatalnie.

 

Gdy siedziałam w toalecie,

Usłyszałam dziewczyn głosy

Narzekające, że Izki

Mają już serdecznie dosyć.

 

Że „ Iza to głupia suka”,

Że „wstyd się z nią pokazywać”,

Że „żałują, iż nie zdechła

Przed studniówką, ta parszywa”.

Że „gdyby mogły, to zaraz

Chętnie by ją za**bały”…

Dalszych cytatów oszczędzę,

Też mi się nie podobały.

 

Nie wzięłam tego do siebie,

Choć też mam na imię Izka,

Bo nie rozpoznałam głosów,

Mimo że słuchałam z bliska.

 

Jednak trochę się spłoszyłam,

Minął mi studniówki luzik.

Chciałam wyjść, ale zostałam,

Duma nie  dawała stchórzyć.

 

Poszłam z chłopakiem na parkiet.

Ktoś „niechcący” w czasie tańca

Kopnął mnie boleśnie w kostkę,

A w plecy rąbnął szturchańca!

 

Chyba jednak w toalecie

To o mnie mówiły: „suka”.

Widocznie ktoś, nie wiem czemu,

Zwady ze mną pilnie szuka.

 

Piętno

Moja bliska koleżanka

Wyszła za mąż po raz pierwszy,

Gdy skończyła lat czterdzieści.

To nie najważniejszy powód

Dla snucia tej opowieści.

 

To tej pory tej osobie

Naprawdę było nielekko,

Gdyż jej życie od wypadku

Było udręczeniem, męką.

 

Twarz została zeszpecona

Na trwale, bardzo wyraźnie.

Przecież wygląd dla kobiety

To uwarunkowanie ważne.

 

Radowałam się Jej szczęściem,

Bowiem za losu  obicia

W końcu się Jej należało

Coś wspaniałego od życia.

 

Nie wszyscy jednak myśleli

Tak jak ja i Jej rodzina.

Innym chyba przeszkadzało,

Bo nie mogli się powstrzymać

Od komentarzy i uwag

Wypowiadanych złośliwie,

Czasem z udawaną troską,

Ale przeważnie fałszywie.

 

Najczęstsze było przysłowie

Poparte „miłym” uśmiechem,

Że

……„Każda potwora znajdzie

Swego amatora, hehe…”

…….Chyba zostawi te gejsze

Dla innej, pewnie ładniejszej…”

 

……Jezusie! Co on w niej widzi!

Pana Boga się nie wstydzi”?!

 

…..„Taki fajny facet, joł, joł,

A szkaradną babe wzioł, joł”!

 

Czy osoba po wypadku,

(Której płci, to obojętne),

Nie ma prawa być szczęśliwą?

Czy musi  żyć z jakimś piętnem?