Tato pracował w Holandii,
Gdy ja byłam nastolatką.
Widywałam Go na Skypie,
Lecz w naturze bardzo rzadko.
Tęskniłam za Nim, więc Mama
Wymyśliła, żebym Tatę
Odwiedziła w czas wakacji
Nie zimowych, ale latem.
A żeby było najtaniej
Pojechałam autokarem
Z dostępnymi wygodami.
Był tam wucet oraz barek!
Jak był komplet pasażerów,
Ruszyliśmy w długą drogę.
Rozejrzałam się wokoło-
Młodych namierzyć nie mogę!
Pojazd zapełnili ludzie
Powracający do pracy,
Którzy gościli w Ojczyźnie,
By z rodziną się zobaczyć.
Chyba minęła już północ.
Stanęliśmy na parkingu,
Żeby kilku pasażerów
„Złapało oddech” po drinku.
W dodatku chodziło o to,
Że w podróży się nie pali.
Więc panowie bardzo mocno
Na ten postój naciskali.
Ja też z ochotą wysiadłam.
Znudził mnie sąsiad-gawędziarz
I w fotelu było ciasno.
Mnie rozpierała energia!
I zaraz też, gdy wysiadłam,
Obiegałam pojazd wokół.
A kiedy wszyscy znów wsiedli,
Zrobiłam kilka podskoków
I za nimi chciałam wskoczyć
Przez otwarte drzwi do środka.
Nagle ktoś zatrzasnął drzwiczki,
Mnie zatrzymała… wywrotka!
Leżąc na bruku parkingu
Ledwo na oczy patrzyłam.
Chyba miałam lekki nokaut.
Nie wiedziałam, gdzie ja byłam!
Postój się znacznie przedłużył.
Ocucił mnie nasz kierowca.
Założył mi opatrunek
Ze znawstwem godnym fachowca.
Reszty drogi nie pamiętam.
Siedziałam otumaniona.
Świadomość mi powróciła,
Gdy… tatko wziął mnie w ramiona.
Opowiadam o tym dzisiaj,
Bo sortując stare foty
Przypomniały mi się właśnie
Dawne za ojcem tęsknoty.
Oprócz tego jest ponadto
Powód, choć zupełnie inny:
Pięknie wygląda mój siniak
Na fotosach wakacyjnych.