Mam dwadzieścia cztery lata
I metr pięćdziesiąt pięć wzrostu.
Ubieram się młodzieżowo,
Tak właśnie lubię po prostu.
Chodzę, nie jeżdżę do pracy,
By „rozruch” mieć przed „robotą”.
Dziś troszeczkę się spieszyłam.
Zaspałam, jak nigdy dotąd!
Przyspieszyłam, by wyminąć
Dosyć liczną uczniów grupę.
Zatrzymała mnie ich pani
Łapiąc mnie z tyłu za… ciuszek.
Gdy chciałam szybko wyjaśnić
Całą tę głupią pomyłkę,
Wydarła się zaraz na mnie:
„Nie bierz mnie na komedyjkę!
Ponieważ jestem tu nowa
I nie wszystkich zbyt kojarzę,
Kazałam, żeby każde z was
Chodziło zawsze w swej parze.
I ty, jeśli nie chcesz dostać
Za nieposłuszeństwo kary,
Wracaj zaraz bez gadania
Do swej wyznaczonej pary!
Odpowiedziałam spokojnie,
Żeby się nie ośmieszała
I dorosłych od dzieciaków
Bez pomyłek odróżniała.
Poszłam dalej, ale śmiechy
Dzieciaków nadal słyszałam
Nawet wtedy, kiedy nawet
Tej grupy już nie widziałam.