Mieszkam w samym centrum miasta
W zabytkowej kamienicy.
Niby to honor i luksus,
Lecz nie tylko to się liczy.
Najpierw plusy: grube mury,
Duże okna, te skrzynkowe.
Metraż większy niż w spółdzielni,
Tam miałem tylko… połowę.
Są minusy, bo zabytek.
Konserwator „łapę” trzyma.
Na wszystko trzeba mieć zgodę,
On we wszystkim dzierży prymat.
Sąsiedzi z góry dostali
Zgodę na dość duży remont.
Mieli skończyć wszystkie prace
Dwa dni przed Wielką Niedzielą.
Spieszyli się, by dotrzymać
Ustalonego terminu,
Ale groziło poślizgiem!
Wielki Czwartek termin… minął!
Spieszyli się, by uprzątnąć
Wszystkie po remoncie ślady,
No i jak to zwykle bywa,
Pośpiech bardzo źle doradził.
Nieuważnie i pośpiesznie
Lokal z gratów opróżniali.
Sufit na klatce schodowej
W kilku miejscach zrysowali.
W tę szkodę mnie chcą wrobić,
A to jest bzdura jakowaś,
Twierdzili, że to kurierzy,
Gdy… pralkę nieśli po schodach.
I to niby jest logiczne?
Absurdalne są zarzuty,
Żeby sprzętem AGDowskim
Zniszczyć tak wysoki sufit,
Niźli targając po schodach
Drabiny, belki, czy dechy.
Przecież tego typu zarzut
Nawet głupiego rozśmieszy!