Dzisiaj rano w autobusie
Dosiadł się do mnie staruszek.
Ja też nie jestem już „młódką”,
Podczas jazdy siedzieć muszę.
Przesunęłam się na ławce,
Żeby pan miał dość wygodnie.
Rzeczywiście, kiedy usiadł
Poczuł się dosyć swobodnie.
Zaczął wspominać o naszym
Wspólnym dzieciństwie sprzed laty.
Nawet spytał, bo zapomniał,
O imię mojego taty.
Gdy powiedział do mnie – Marto,
Zrobiło mi się dość przykro.
Pomyślałam: to demencja
I to już nie w skali mikro.
Wczułam się w postać Martusi
Udając dawną znajomą.
Gdy zbliżał się mój przystanek
Wstałam udając wesołą.
W momencie, gdy go żegnałam
Starszy pan wypalił do mnie:
– Nigdy nie było Martusi.
Wcale nie mam takich wspomnień.
Ja to wszystko wymyśliłem,
Żeby twoją czujność uśpić
I bym mógł z bliska, przez chwilę
Patrzeć na twój bujny biuścik.