Przedwczoraj z przyczyn losowych
Zabrałem do pracy… córkę.
Miałem na mieście spotkanie,
Mam zostawić Ją za biurkiem?
Szef udzielił mi pomocy.
Mała została u Niego.
Gdy wróciłem, mina szefa
Nie wróżyła nic dobrego.
Patrzył wzrokiem Bazyliszka.
Okazało się, że Mała
Ulubioną „piosnkę taty”
Memu szefowi śpiewała.
Sam ją kiedyś napisałem
I często podśpiewywałem.
Uczyć się jej nie musiała,
Bo sama w uszy wpadała.
Nie byłoby nic w tym złego,
Gdyby tam nie było tego
Dwuwiersza: „Mój szef to pedał,
A podwyżki znów mi nie dał”.
Wczoraj, gdy do biura wszedłem,
Spodziewałem się… wendety,
A spotkała mnie podwyżka…
Lecz obowiązków, niestety.