Pokrewna dusza

Poszłam dziś sama do klubu.

Dzisiaj za singielkę robię.

Mam tak bardzo podły nastrój,

Że chyba popiję sobie.

Chcę też zapoznać chłopaka,

Bo poprzedni mnie porzucił.

Widzę go, tego bydlaka,

Jak dumnie z nową lasencją

Przechadza się jak kogucik.

 

Dzisiaj właśnie mu pokażę,

Że bez niego daję radę

I właśnie na jego oczach

Zrewanżuję się za zdradę.

 

Patrzę wokoło po sali.

Szukam fajnego chłopaka.

Widzę. Przystojny, zadbany.

Wygląd dużego luzaka.

Uśmiecha się i podchodzi.

Chyba wpadłam jemu w oko.

Prosi do tańca. Tańczymy.

„Były” patrzy się złowrogo.

 

Potem siadamy przy barze.

On zamawia dwa koniaki.

Mówi mi, że świetnie tańczę

I że nie zna drugiej takiej.

Chwali mnie także za uśmiech,

Za to, że świetnie się ruszam

I w ogóle, że jest we mnie

Bardzo pokrewna mu dusza.

 

Dziękuję za komplementy

I imieniem się przedstawiam:

„Jestem Klaudia, miło bardzo”.

„Też mi jest miło, Oktawia”.

Dodaj komentarz