Na ulubionym rowerze
Codziennie jeżdżę do pracy.
Czy to zima, czy też lato –
Niepogoda mnie nie straszy.
Zakładam sportowe ubranie,
Adekwatnie do pogody.
Zawsze się asekuruję
Na skwar, słotę albo chłody.
Kiedyś w lutym się spieszyłem,
Bo byłem mocno spóźniony.
Nie było szans na śniadanie.
Musiałem kupić batony.
Wpadłem szybko do sklepiku.
Cały czas gna mnie emocja.
Chciałem płacić za batony.
Nie chcieli forsy. Promocja!
Jest ok! Wypadłem na dwór.
Jechałem znów jak szalony.
Zdążyłem na czas do pracy.
Dzisiaj jestem ocalony!
Przy zdejmowaniu ubrania
Zobaczyłem, że w pośpiechu
Nie ściągnąłem kominiarki,
Kiedy wchodziłem do sklepu.