Czekałam dziś na autobus,
Chociaż zwykle chodzę pieszo.
Dużo ludzi na przystanku.
Rankiem wszyscy gdzieś się spieszą.
Ja spieszyłam się do pracy.
Zdobyć miejsce trudna sprawa,
A jeszcze „ta psia pogoda”;
Kapuśniaczek zaczął padać.
Na zatłoczonym przystanku
Czekającej starszej pani
Wypadła z rąk portmonetka
I „grosiki” poleciały…!
Ludzie stali i w spokoju
Przyglądali się jak pani
Usiłuje zbierać „forsę”.
Nikt pomocą się nie splamił!
Podbiegłam bliżej, by pomóc.
Nim zebrałam kilka monet,
Przywaliła mi torebką
W twarz, bez uprzedzenia, w moment!
Jednocześnie mnie wyzwała
Od oszustek i złodziejek.
Autobus przyjechał, a ja
Nie wiedziałam, co się dzieje.
Potem się zorientowałam,
Że poważnie zamroczona
Zostałam przez pogotowie
Do szpitala odwieziona.
Skończyło się na dwóch sińcach
I szyciu łuku brwiowego.
Wyszło na to, że uprzejmość
To coś zbyt… niebezpiecznego.