Jestem osobą samotną,
Panną w wieku balzakowskim.
Nie mam też bliższej rodziny,
Lecz to nie powód do troski.
Mam bardzo dobre kontakty
Z koleżeństwem z mojej pracy.
Lubią mnie, a ich przychylność
Bardzo wiele dla mnie znaczy.
Odkąd pamiętam, koledzy
Nawet się mnie nie pytali,
Tylko okazje do randek
Kilkakrotnie mi stwarzali.
Wreszcie mam trochę spokoju.
Nie będzie już niespodzianek.
Nadeszły Święta. W Wigilię
Wyszłam raniutko na ganek.
Nocny śnieżek uprzątam.
Zupełnie niespodziewanie
Mały kotek się przyplątał.
Bardzo brudny był i głodny.
Taka istotka lękliwa.
Szkoda mi się go zrobiło.
To prawdziwa z nędzą bida.
Zabrałam kotka do domu,
Chociaż cuchnął niemożliwie.
Gdy kąpałam go w szamponie,
Podrapał mnie dość dotkliwie.
Na rękach mam grube kreski
Sięgające aż po łokcie.
Mam też małe zadrapania
Na szyi i na dekolcie.
Żeby ukryć te „ozdoby”,
Włożyłam golf z rękawami,
Ale na dłoniach jest widać
Ranki pokryte strupkami.
Kot się u mnie zadomowił.
“Powiedział” mi to wieczorem.
Będę miała przyjaciela.
Stało się to w samą porę…
Po świętach poszłam do pracy,
Więc wszyscy zauważyli
Moje liczne obrażenia
I tak się zaciekawili,
Że niektóre koleżanki
Podglądały mnie w łazience,
By zobaczyć, jak wysoko
Mam pocięte obie ręce.
Powróciła dawna troska.
Teraz znowu, nieprzerwanie
Są podwójnie dla mnie mili.
Znów zaczęło się swatanie!
Dowiedziałam się, dlaczego.
Otóż cała firma „zgadła”,
Że targnęłam się na życie,
Bo samotność mnie dopadła…