W letni wieczór w miejskim parku
Byłam sama na spacerze.
Kiedy schodziłam po schodach,
Zaczepiłam o obrzeże
I zleciałam na sam dół.
Noga boli jak cholera.
Wyję z bólu. Wstać nie mogę,
Bo nie mam się czym podpierać.
Dobrze, że miałam komórkę
Więc dzwonię do pogotowia.
Poradzili wziąć taksówkę,
Bo ogólnie jestem zdrowa.
Taksówkarz także odmówił.
Brak dojazdu to był problem.
Dobrze, że jakiś pan pomógł
Na przystanek mi się dowlec.
Z wielkim trudem kilka osób
Umieściło mnie w tramwaju.
Dojechałam do szpitala,
Ale nie koniec koszmaru.
Na SORze przez trzy godziny
Czekałam na swą kolejkę.
Prawie nieprzytomna z bólu
Wielką przeżyłam udrękę.
Wreszcie badania, diagnoza:
Dwa prawe żebra złamane,
Uszkodzona kość piętowa
I wiązadła naderwane.
Tym razem to już karetką
Odwieziono mnie do domu.
Gdy się zgłoszę po miesiącu,
To uzyskam dalszą pomoc.
Przywlokłam się, bo nie chodzę,
Chociaż pomaga mi laska.
Zdjęto usztywnienie stopy.
Z żeber zniknęła opaska.
Teraz powinnam się poddać
Długiej rehabilitacji.
Ona dopiero wykaże
Skuteczność całej kuracji.
Na skierowaniu „To pilne”
Podkreślone bardzo grubo.
To nadzieja, że leczenie
Nie będzie trwało zbyt długo.
Przedłożyłem skierowanie.
Przy okienku nie ma tłoku.
Dostałem termin na grudzień
Dopiero przyszłego roku.