Dziś moja młodsza siostrzyczka
Przybyła z Anglii na Święta.
Dla każdego miała prezent.
Zawsze tak o nas pamięta.
W mojej torbie były pyszne
Czekoladki i ciasteczka
Oraz różne kosmetyki
W kolorowych pudełeczkach.
Dostałam także koszulkę
Z „zachwycającym” nadrukiem
Przedstawiającym foremną,
Wielką, uśmiechniętą… kupę.
Taką z oczkami, bez włosków,
Nie za twardą, nie za miękką,
A pod spodem po angielsku
Znany i lubiany „tekścior”:
„Shit happenes” – „Takie życie”,
„G**no przytrafia się w życiu”.
Znam ten tekst i nawet sama
Mam go czasami w użyciu.
Założyłam ją na siebie,
No bo jest całkiem śmiechowa.
Młoda patrzy i się pyta:
– „Jak ci się prezent podoba”?
– „No pewnie”, jej odpowiadam
I śmiejemy się wesoło.
Potem jeszcze zapytałam
Okręcając się wokoło:
– „Skąd ten pomysł na mój prezent?
Proszę Cię, szczerze mi powiedz”!
– „Zaraz jak ją zobaczyłam,
To pomyślałam o Tobie”!