Tak się stało, że ostatnio
Dość często przebywam w barze,
Nie po to, żeby chlać piwo,
Ale… wkrótce się okaże.
Czynię tak, bo stać mnie na to,
Gdyż czasu mam nazbyt wiele.
Gawędzę o swej przyszłości
Z przyjaznym mi właścicielem.
To dla mnie dobra znajomość
Bo On, może już niedługo,
Będzie moim pryncypałem,
A ja jego płatnym sługą.
On też chyba mnie polubił
I obiecał, że mnie weźmie
Do pracy w tym swoim barze,
Lecz ponaglać Jego nie śmiem.
Dziś wpuścił mnie do kantorka,
A tam dużo zdjęć na ścianach.
Na jednym z wielu Właściciel –
Wyglądający jak amant.
Zauważyłem też inne
Zdjęcie troszeczkę głupawe,
I właśnie ono przez chwilę
Przykuło moją uwagę.
Skomentowałem, że kucharz
Wygląda jak transwestyta
Który choruje na hifa,
Albo co najmniej na syfa,
Bo zrobił kretyńską minę,
Kaczy dzióbek, buzię płaską.
W ogóle jest jakiś dziwny
I wygląda… dość pedalsko.
W odpowiedzi usłyszałem
Rozdrażniony głos zza biurka:
„Zamknij wreszcie swą jadaczkę,
Bo to właśnie… moja córka”!