Kiedyś razem z narzeczonym
Zajrzeliśmy do salonu,
Gdzie wisiały suknie ślubne
Różnych wzorów i kolorów.
Narzeczony chyba wcześniej
Był oglądać te sukienki,
Bo od razu mi pokazał
Marzenie każdej panienki.
Sukienka w jasnym błękicie
Długa i suto marszczona.
W takiej sukni wyjdzie za mąż
Chyba każda narzeczona.
Zachwycona tym widokiem
Sama siebie się w niej widziałam,
Jak w kościele z narzeczonym
Konkordatowy ślub brałam.
Byłam jak w transie, w amoku.
Mój luby zachował spokój.
Powiedziałam: „Zamknij oczy
I dalej czaruj jak sztukmistrz.
Teraz ty sobie wyobraź
Obok ciebie mnie w tej sukni”.
Zamknął oczy, a po chwili
Zrobił „lajka” z obu kciuków.
Zaczął się śmiać, a po chwili
Zaśmiewał się do rozpuku…