Zawsze sypiam na golasa
Szczególnie latem, gdy ciepło.
Od małego to lubiłem.
Do tej pory mi nie przeszło.
Byłem po nocnej zmianie.
Na świecie lipcowe lato.
Spałem i milutko śniłem,
Że kochałem się z Agatą.
Nagle, dla mnie w środku nocy,
Usłyszałem bardzo głośne
Łomotanie do drzwi, które
Przerwało me sny rozkoszne.
Byłem zaspany i nawet
Przez wizjer nie popatrzyłem,
Tylko od razu, bezwiednie
Drzwi wejściowe otworzyłem.
Zobaczyłem, że przed drzwiami
Stały dwie młode osoby.
Od razu się domyśliłem,
Że to świadkowie Jehowy.
W rękach miały Pismo Święte.
Obie mile uśmiechnięte,
Ale zamiast powitania,
Jakby na czyjąś komendę,
Uciekły bez pożegnania.
Zamknąłem drzwi i wróciłem
Do łóżka opuszczonego.
Chciałem koniecznie powrócić
Do snu nagle przerwanego.
Ale senność odchodziła
A z nią wiotczało me ciało.
I nagle do mnie dotarło,
Co przed chwilą w drzwiach się stało!