Szczerze

Byłem z kumplem na wakacjach.

Tak jak on bardzo lubię

Wypić czasem dla kurażu,

No i mieć „co nie co” w czubie.

 

Kiedyś sobie wypiliśmy

Nie za dużo, ale dosyć

Żeby w przypływie szczerości

Wspominać swoje „etosy[1]”.

 

Przyznałem się, że już kiedyś

Przespałem się z Jego siostrą.

Na to wzruszył ramionami

I zapytał: „Było ostro”?

 

Potem wzruszył ramionami

I powiedział: „Z nastolatką

Seks jest dobry, ale lepszy

Miałem jednak  z…z twoją matką”!

 

[1] Etos – wartości, obyczaje, etyka

Super…

Mam na pieńku z mym facetem

O to, jak on imprezuje.

Nie chodzi o częstość imprez,

Ni z kim i kiedy baluje.

 

On przesada coraz częściej

Z ilością wypitych trunków.

Zapija do upadłego,

Nie może przestać na „szumku”.

 

Nie słucha mych żadnych uwag.

Uważa się z ideał.

Nic Mu nie może zaszkodzić,

Jest wcieleniem Supermena!

 

W ostatni weekend gdy wrócił,

Po pijaku „cześć” mi machnął.

Rzucił się na wspólne łóżko,

Chrapnął i natychmiast zasnął.

 

Chciałam zasnąć  obok niego.

Gdy tylko zmrużyłam oczy,

Poczułam zaskakująco

Mocne uczucie… wilgoci…

 

Tak! Niemal trzydziestolatek,

Na co dzień prawnik, mecenas,

Zsikał się do mego  łóżka.

Oto „obraz” Supermena!!!

 

 

Wieczorem, wieczorem…

Będę się żenił, więc kumple

Na „Wieczór” mnie zaprosili,

Który w wigilię przed ślubem

Nad jeziorem urządzili.

 

Las, namioty i jezioro…

Więc troszeczkę… popłynąłem.

Rano „kacyk” trochę męczył,

Ale kiedy się ocknąłem,

Zobaczyłem, żem jest sam tu,

A wokoło cisza, puchy…

Nawet gacie nie zostały.

Zabrali mi wszystkie ciuchy!

 

Kumple mnie tu zostawili!

Nie chcieli mnie jednak … nękać.

Żebym nie „drałował” pieszo,

Został rower. Bez siodełka!

Fan

Wracałem piechotą z impry.

Świętowaliśmy zwycięstwo

Naszej drużyny piłkarskiej.

Polewano ciut za często.

 

Było mi bardzo wesoło,

Że nawet podśpiewywałem.

Nie mam zbyt dobrego słuchu,

Więc troszeczkę  fałszowałem.

 

Na te śpiewy kilku dresów

Zaczepiło mnie, gdyż moje

Fałszowanie im przeszkadza,

A szczególnie mój humorek!

 

Za to mam zapłacić mandat

I „mogie se podśpewywać”.

Spytałem jeszcze: „czy muszę

Dokumenty pokazywać”?

 

Zgodzili się , bo no-problem.

Ale kiedy mi wypadła

Z portfela  „Karta Kibica”,

To skoczyli mi do… gardła!

 

Nie powinienem pokazać

Im żadnego dokumentu.

Nie zdołałem się obronić.

Rękę do dziś mam zwichniętą…

Okazja

Na weselu mej Kuzynki

Ktoś ukradł koperty z kasą.

Panna Młoda zrozpaczona,

Że żyć  zaczyna  złą passą.

 

Nikt tego nie zauważył,

Tylko Młody, z ciekawości

Chciał obejrzeć podarunki,

Jakie dostali od gości.

 

Na szczęście były kamery.

Wyszło na jaw, że złodziejem

Był mój ojciec, bo On kasy

Potrzebuje, gdyż wciąż „chleje”.

 

Od lat nie mieszkam już z ojcem.

Wiem, że wciąż walczy z nałogiem.

Lecz z tej strony Go nie znałem,

Nie przypuszczałem, że złodziej!

 

Zaraz wezwano Policję.

Był komisarz z detektywem.

Zaraz ojca zagarnęli,

Tym bardziej, że był „pod wpływem”

 

Gdy się już wszystko wydało

I z Policją nas opuszczał

Na obronę miał jedynie:

„Okazji się nie… przepuszcza”!

Sercowe sprawy

Czasem wiele różnych rzeczy

Podczas wesela się dzieje.

Szczególnie, gdy któryś z gości

Nazbyt szybko się „nachleje”.

 

W takim właśnie weselisku

Sam uczestniczyłem kiedyś.

Uważam, że takiej burdy

Nikt długo nie zdoła przebić.

 

Właśnie podczas tej imprezy

Jakieś dwie nieznane panie

Powiadomiły Młodego,

Że… rychło ojcem zostanie.

 

Świeżo poślubiona żona

Wcale brzemienna nie była,

Więc o efekt zdrady męża

Swą kuzynkę oskarżyła.

 

Rozpętała awanturę,

Która szybciutko nad podziw

Przekształciła się w bijatykę

Dwóch „zaprzyjaźnionych” rodzin.

 

Efektem „rodzinnej sprzeczki”

Były meble połamane.

Pokiereszowane nosy

I… fryzurki potargane.

 

Pan Młody stracił dwa zęby.

Młoda dorwała kuzynkę

I jej wnet zdemolowała

Buziulkę oraz czuprynkę.

 

Mogło dojść do katastrofy.

Ale kłótnię wnet przerwała

Babcia, która  widząc bójkę

Zawału serca dostała.

 

Rura

Park Szczęśliwicki w Warszawie

To dla mieszkańców Ochoty

Ponad trzydzieści hektarów

„Leku” na miejskie duchoty.

 

A jest po co tam przychodzić:

Są korty, basen, plażówka,

Siłownia i stok narciarski,

A nawet… kolejka górska.

 

Bardzo często tam przebywam

I obserwuję uważnie

Wszystko, co tam się dzieje

Na wesoło lub poważnie.

 

Często widuje się gości

Nie stroniących od kieliszka.

Kiedy trzeba, to Straż Miejska

Burdy tych „panów” ucisza.

 

Dzisiaj właśnie po alejkach

Przejeżdżał ich patrol konny.

W którymś momencie jeden koń

„Zgubił” stolec ciepły, „wonny”…

Widząc to stojący obok

Facio – lekko „przedwczorajszy”-

Zawołał w kierunku jeźdźca:

„No co się na mnie tak patrzysz?

Wyczyść „rurę wydechową”,

Bo „radiowóz  ”się zesrawszy”!!!

Podsłuchane…

Po trzydniowej delegacji

Wróciłem wreszcie do domu.

Był już wieczór, wszedłem cicho,

By nie przeszkadzać nikomu.

 

Okazało się, że byłem

Zbyt ostrożny, bo akurat

Do mej żony wpadła siostra

I Jej dwie psiapsiółki z biura.

 

Wszystkie te panie już były

Leciuteńko podchmielone.

W ogólnym gwarze natychmiast

Rozpoznałem własną żonę.

 

Rozmowa była o… seksie.

Więc zanim się przywitałem,

To, muszę przyznać ze wstydem,

Co nieco podsłuchiwałem.

 

Okazało się, że żona

Straciła wianek dość wcześnie,

Bo już w wieku lat piętnastu

Z kuzynem żyła cieleśnie.

 

Miała dotąd sześciu gachów,

A spośród nich zawsze „hiper”

Były częste, całonocne

Bzykanka z jurnym Filipem!

 

To tylko z nim miała orgazm.

Z Nim stosunki najfajniejsze…

Ja mam na imię Władysław,

A Filip to przecież jej szef!

 

Co więcej, jeszcze przed ślubem

Za cnotkę się podawała.

A ja głupi nie wyczułem,

Że mnie wciąż oszukiwała.

Toast

Dziś po południu mój chłopak

Przyszedł do mnie z „dobrym winem”.

Rzadko do mnie do tej pory

Z flaszką przychodził w gościnę.

 

Ucieszyłam się z okazji.

Migiem przyniosłam kieliszki

Świadoma, że od tej pory

Będzie mi naprawdę bliski,

Że… będziemy z nim rodziną,

Póki nie wyjął „jabola”

I wzniósł „przełomowy” toast:

„Jaka baba, takie wino”…

Jedyne wolne…

Spałem bardzo krótko w nocy.

Wstałem zmęczony i senny.

Rano wsiadłem do tramwaju.

To dalszy ciąg mej gehenny.

 

Jak zwykle jechałem do szkoły.

Jak zwykle tłoczno w tramwaju.

Jak zwykle nie ma gdzie usiąść,

Jak zwykle pijaków paru…

 

Przeciskam się przez te „tłumy”.

Patrzę i oczom nie wierzę;

Wolne miejsce jest tuż przy mnie,

Toż to dla mnie ekstra prezent!

 

Zadowolony usiadłem.

A, że byłem bardzo senny,

Nawet dziesięć minut drzemki

To dla mnie relaks bezcenny.

 

Wnet zrobiło mi się… mokro,

A jednocześnie poczułem

Zapaszek, który w wucetach

W nozdrza bezlitośnie kłuje.

 

Na przystanku, gdzie ja wsiadłem,

Wysiadł żul, co przed momentem

Zeszczał się właśnie w tym miejscu;

To dlatego niezajęte…